Violetta
Wysiadając z samolotu ujrzałam moich przyjaciół.
- Cami, Fran! Tak się za wami stęskniłam! – krzyknęłam, wbiegając w ramiona przyjaciółek. Nadal trzymałam torbę podręczną. Byli tam jeszcze Maxi, Naty, Ludmi i … Lucy, moja kuzynka?
- Lucy!
- Violu! Jak ja cię dawno nie widziałam!
- Skąd ty się tu wzięłaś? – zapytałam
- Specjalnie z Madrytu, przyjechałam do ciebie. – spojrzałam na nią spojrzeniem ‘Naprawdę ?’
- No dobra, moi rodzice się tu przenieśli. Będą musieli umeblować nowy dom i załatwić sprawy finansów, więc na razie zamieszkam u Ciebie! – opowiedziała.
- Jak się cieszę! – Nadal się zastanawiałam dlaczego nie ma tu Leona, o Tomasie nie wspomnę i wolę nie wspominać. Krótko mówiąc to jest zdradliwa świnia.
Wtem naszą rozmowę przerwała Fran.
- Violu. – szepnęła. – Jest jeszcze ktoś kto się za tobą stęsknił.-
Odwróciłam się i ujrzałam jego. Na ruchomych schodach jechał niczym książę na białym rumaku, mój ukochany Leon, który przybył po księżniczkę, którą byłam ja.
- Leon! – krzyknęłam, po czym niekontrolowanie rzuciłam moją torbą w jedną stewardessę i pobiegłam w jego stronę. Podeszłam do niego, przytuliłam się, a on odwzajemnił ten gest namiętnym pocałunkiem pełnym miłości. Czułam, że wszyscy się na nas bezczelnie gapią, również nasi przyjaciele, ale mnie to nie obchodziło. Dla nas liczyliśmy się tylko my. To był delikatny pocałunek, ale zarazem ciepły, najlepszy jaki mogłam sobie wymarzyć.
- Violetto, spóźnimy się na taksówkę. – odskoczyliśmy od siebie, nagle spod ziemia wyrósł mój ojciec. – Bierz bagaż i jedziemy do domu. – tata spojrzał na Leona wzrokiem mówiącym ‘Kiedyś cię zabiję chłopcze, ale nie teraz bo jesteśmy w miejscu publicznym’. Chwyciłam walizkę i szłam za ojcem. Nawet nie zdążyłam umówić się z Leonem. Byłam strasznie zła na mojego tatę. Jak mógł przerwać najlepszy moment w moim życiu? On chyba zrobił to specjalnie. W taksówce siedziałam z naburmuszoną miną, jak dziecko, któremu odebrano lizaka. Lucy natomiast patrzyła na tatę spojrzeniem które wyraźnie mówiło, że ma ochotę pożreć go żywcem. Nim się obejrzałam byliśmy pod domem. Jak miło znowu do niego wrócić.
______________________
Jest to nasz pierwszy rozdział. Postanowiłyśmy, że rozdziały całe będą pisane z perspektywy jednej osoby. Ten jest z perspektywy Violi, a kolejny będzie Lucy. Co powiecie na zdradliwą świnię? :D
Mały szantaż... 1 komentarz = drugi rozdział. Hue hue hue, okrutne jesteśmy :D
Mały szantaż... 1 komentarz = drugi rozdział. Hue hue hue, okrutne jesteśmy :D
Bardzo fajnie, tylko szkoda że tak krótko, Leon i Violetta jak słodko <333
OdpowiedzUsuńCzekam na nexty :)
Krótki, bo pierwszy. Brakowało nam tej weny :D
Usuń