środa, 30 października 2013

One Part o Jortini!

  One Part
       O Jortini
                                                                                                                               By  Fran
                                                 Cz. 1 „Brzydkie Kaczątko”
Dostałam  role w serialu. Nie jest on jakiś sławny, ale ma przepiękną fabułę. Opowiada o dziewczynie, która przeprowadza się do Buenos Aires i tam odnajduję przyjaźń i miłość. Jak dostałam tę role? W skrócie, pracowałam jako kelnerka, obsłużyłam reżysera, a on stwierdził, że się nadaje do tej roli. Koniec. Trochę się bałam i wtedy poznałam Mechi. Gra Ludmiłę, serialowy czarny charakter. Od razu się polubiłyśmy i teraz jesteśmy najlepszymi  przyjaciółkami. O, i jest jeszcze ktoś, kto przyciąga moją uwagę, Jorge. Gra Leona, jedną z miłości Violetty,  czyli mnie i pomału staje się moją miłością. No ale, jak to w życiu bywa,  boję się tego, tego, że ja też mu się podobam.
Stałam przed lustrem, a Margot, moja krawcowa, latała wokół mnie, robiąc ostatnie poprawki. Muszę powiedzieć, że wyglądałam naprawdę ładnie. Niebieska sukienka podkreślała wszystkie moje walory i ukrywała resztki tłuszczu, który został po mojej ostatniej diecie, ponieważ mieszkałam w Ameryce Południowej i miałam zwyczaj jedzenia Fast Foodów.
-Gotowe! – wykrzyknęła Margot
- Łał, nie wiedziałam, że mogę wyglądać tak ładnie!
-Nie rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć?- oparła rękę o stojak na wieszaki
-No bo, ja nie należę do tych urodziwych. W szkole nazywali mnie „brzydkim kaczątkiem”. – wyznałam
- Ależ moja kochana! To wspaniale!- wykrzyknęła
-Jak to?- nie rozumiałam
-Ależ Martina! Znasz opowieść o brzydkim kaczątku?- No właśnie, Martina. Tak, nazywam się Martina. Zawsze wydawało mi się ono bardzo kobiece, ale nigdy się taka nie czułam.
-No tak, znam. Kaczątko było odrzucane przez wszystkich, aż w końcu zmieniło się w łabędzia i odleciało ze swoimi. – wyrecytowałam
- A ja tego łabędzia będę się starała uwolnić!- uśmiechnęła się
W tym momencie, ktoś wszedł do przymierzalni. Margot uśmiechnęła się szeroko i zwróciła się do przybysza.
-Jorge! Jesteś! Choć tutaj! Idź się przebrać! Muszę zobaczyć, czy dobrze razem wyglądacie!
Nie, tylko nie on. A co jeśli wyglądam w tej sukni źle? I on mnie zobaczy? Albo się głupio zachowam? Te pytania przelatywały mi przez głowę, kiedy nagle olśniło mnie. Jestem poważną aktorką, założę wszystko na rzecz roli, nie ważne jak w tym wyglądam! Odważnie stanęłam w lekkim rozkroku i odetchnęłam, kiedy mój wzrok spotkał się z przecudownymi oczami, jak migdały i włosami, jak z bajki. Był przecudowny, odebrało mi dech w piersiach, ale nie mogłam mu tego pokazać, dlatego gdy Margot ustawiła nas naprzeciwko siebie, wydukałam.
-Hej.
-Hej, ładnie wyglądasz.
-Dzięki, ty też.- po raz pierwszy usłyszałam komplement od chłopaka
-Dobra, dobra.-przerwała Margot- Koniec tej cudownej i pełnej emocji konwersacji, na plan, już!
Jorge otworzył mi drzwi, a ja bez słowa przemknęłam obok niego, do drugiego pomieszczenia. Próbując otworzyć kolejne drzwi, spotkałam się z oporem.
-Czy to normalne, że te wrota nie chcą się otworzyć? –spytałam z nadzieją na potwierdzenie
-Nie, dopiero co je wymienili.
-Jak to? – zaczęłam pchać je mocniej
-Tak to.- spróbował je ruszyć- Zamknięte.
-Brawo! Powinieneś dostać Nobla! – wyrwało mi się, co za odkrycie!
-Wiele osób mi to mówi.
-Ty naprawdę jesteś taki przemądrzały? – spytałam
- Nie wiem.- ucichł
-Jak to nie wiesz?- usiadłam na krześle, które stało w rogu
-Media mnie kształtują.
-To niemożliwe! Jesteś zwykłym człowiekiem! Sam o sobie decydujesz, sam decydujesz  kim jesteś! Wystarczy się przed kimś otworzyć.- tak, pierwszy udany monolog od miesiąca
-Jesteś pierwszą dziewczyną, która mówi ze mną szczerze.-uśmiechnął się, nagle coś mi się przypomniało, wyciągnęłam wsuwkę, pogmerałam w zamku i otworzyłam drzwi,
-Imponujące!- powiedział z podziwem
-Chyba z milion razy zatrzasnęłam się na zapleczu!- wyznałam
Po zdjęciach, weszłam do mojej przyczepy i opadłam na sofę, gdy nagle zza kotary wypadli Mechi i Rugerro.
-I?- spytali  jednocześnie
-Co i?
- Jak pomiędzy wami? Tobą i Jorge?- spytała Mercedes
- A co ma być? Gramy razem i to wszystko!
-Ej, on cie lubi, ty go lubisz! Idź i zaproś go do kina!- zaproponował Rug, a Mer rzuciła w niego poduszką
-Zamknij twarz!
-Obraziłaś moja dumę artystyczną!- powiedział podnosząc się- Ale tak właściwie czemu nie?
Moja przyjaciółka usiadła po turecku obok mnie.
-Bo nie pozwalają nam na to zasady moralne.
-Błagam! Skończcie ględzić o nas! Nie ma żadnych nas!
-Na razie!- powiedział, a ona mu przytaknęła
-Zamknij twarz!- tym razem ja rzuciłam poduszką
-Jak ja z wami wytrzymuję!- powiedział kuląc się ze śmiechu na podłodze
Około godziny szóstej, postanowiłam przespacerować się po mieście. Zapadał mrok, ale ja nadal wytrwale maszerowałam ulicami. W pewnej chwili ktoś zagrodził mi drogę, porwał w boczną uliczkę i przygwoździł do muru. Było tu zbyt ciemno, bym mogła ujrzeć jego twarz. Byłam skończona! Oby chciał tylko pieniądze, błagam nie gwałciciel, ani morderca!
-Puszczaj!-  szarpałam się, w odpowiedzi usłyszałam głośny śmiech
-To moje miasto, mogę z tobą zrobić co zechcę!- gwałciciel, a jednak
Nie robił tego jakoś szczególnie, po prostu. Bach i już! Gdy skończył, popchnął mnie na śmietnik i w tym momencie dostał mocnym uderzeniem w głowę i upadł. Moje serce zabiło mocniej! Kolejny? Zamknęłam oczy i skuliłam się w kłębek, gdy usłyszałam znajomy głos.
-Wszystko w porządku?- spytał, a ja przyjrzałam mu się bacznie,  to był Jorge
-Martina, wszystko gra?!- wykrzyczał, pokręciłam przeczą co głową i zalałam się łzami
Poczułam jego ramiona otulające mnie i dłoń, która odsunęła mi  włosy z twarzy. Byłam załamana. Właśnie, straciłam dziewictwo.
                                                   c.d.n
!@#$%^&*()_)(*&^%$#@!~!@#$%^&*()_+_)(*&^%$#@!@#$%^&
Ta dam! Oto pierwsza część One Parta! Kiedy kolejna? Nie mam pojęcia, w piątek, sobotę? Mam nadzieje, że wam się podoba, bo ja od razu jestem nim zachwycona! Uwielbiam takie sny! Do kolejnego posta!

Fran
komentujcie!

Kulik!

wtorek, 29 października 2013

Jortini?

Hej,
Jak już możecie wywnioskować to nie jest rozdział, ani One Part. W życiu nie myślałam, że to powiem, ale przyśnił mi się One Part o Jortini. Tyle że, nie będzie miał 1 części, tylko około 3,5. Myślę, że ten pomysł przypadnie wam do gustu, jeśli nie to napiszcie. Zrozumiem. Mówię od razu spodziewajcie się go dziś wieczorem lub jutro.
Fran

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 22

Rozdział 22
„ AntY -Terapia „
Nasz samochód jechał szosą, a właściwie pędził 120 na godzinę, ale to jak sądził Leon, tylko szczegół. Siedziałam na fotelu pasażera, złożone ręce trzymałam na kolanach, przykrytych cieniutkim prochowcem.
-Leon, wracajmy już do domu!- marudziłam
-Nie spocznę, dopóki nie znajdę dla ciebie dobrego psychiatry!
-Byliśmy już u trzech! -zauważyłam- I każdy powiedział nam to samo, a ty wyzwałeś ich od pacanów i nieodpowiedzialnych debili!
-No bo co ma seks do psychiki?
-Dużo!
-Nic!
-Dobra, jedziemy do ostatniego, jeśli ten powie to samo, to już dobrze. Zaczniesz u niego terapię.
-Dziękuje.- poprawiłam się na siedzeniu
-Ale nie będę do niego pajał entuzjazmem!
-Dobrze, nie musisz, ale masz go szanować.
-No dobra! – zacisnął ręce na kierownicy i dodał gazu
Po kilku minutach podjechaliśmy pod przychodnie, wysiadłam z samochodu i zatrzymałam Leona.
-Pozwól, że pójdę sama.
-Ale….
-Ciiiiiiiii. Żadnego ale, pójdę sama i wrócę, a potem jedziemy do twoich rodziców na kolację.
-Jak to ?
-Tak to, zaprosili nas.-skierowałam się w stronę budynku.
Gdy wróciłam, Leon nadal siedział w aucie. Wsiadłam i w milczeniu odjechaliśmy. W połowie drogi odezwał się.
- Ile potrwa ta twoja anty-terapia?
-Czemu anty?
-Bo nie sądzę, że te wszystkie zasady ci pomogą!
-Moglibyśmy już skończyć z tymi uwagami, bo to jest już nie do zniesienia.
Umilkłam i wyjrzałam przez szybę, musiało mu się zrobić głupio, bo po chwili odpowiedział.
-Wiesz, że cię kocham?
-Ja ciebie też.-chwycił mnie za rękę i wjechał na podjazd domu moich teściów
                                        ~**~
Francesco!
Chciałbym Cię bardzo przeprosić, za to co Ci zrobiłem. Nie powinienem tak zareagować i po prostu Cię wysłuchać.
         Wiem, że wyrządziłem Ci wielką krzywdę i żałuję tego, z całego serca. Chciałbym cię przeprosić, za to, że cię zostawiłem i praktycznie osierociłem nasze dziecko. Żałuję tego.
         I dlatego, że zawiodłem cię, jako chłopak, chciałbym ci pomóc jako przyjaciel. Proszę, nie muszę być nikim więcej, tylko przyjacielem. Przepraszam.
                                                                                      Marco
Siedziałam wpatrzona w kartkę, którą czytałam już chyba po raz setny. Przeprasza, ale nie prosi o wybaczenie. Chce mi pomóc, być przyjacielem. Potrzebuję pomocy, bardzo. Jednak wyrządził mi wielką krzywdę, ale ja go kocham. A miłość wybaczy drugiemu człowiekowi wszystko.
                                          ~**~
Ludymiła siedziała na  fotelu, malując paznokcie u stóp, gdy zadzwonił telefon. Odłożyła lakier i spojrzała na ekran, po czym odłożyła telefon z powrotem na stolik. Komórka umilkła, by po chwili znów wydobyć dźwięki piosenki  Dancing Queen. Miała już dosyć, że ciągle do niej dzwonił, podniosła słuchawkę  i starając się mówić jak najbardziej mechanicznie, wyrecytowała formułkę.
-Tu automatyczna sekretarka Ludymiły Ferro, po usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość. Piiiiiiiiii.- Ku jej zdziwieniu, rozmówca nabrał się i po chwili w słuchawce rozbrzmiał głos Federico.
-Lu, z tej strony Fede. Muszę ci to wszystko wyjaśnić, to co zaszło w restauracji, to….. nic nie znaczyło. Jeśli odsłuchasz tę wiadomość, zadzwoń.
-Nigdy do ciebie nie zadzwonię!- wymsknęło się jej
-Ludmi? Odebrałaś?- dobra jak już zaczęłaś to skończ, pomyślała
-Tak odebrałam, bo nie dał byś mi spokoju! Dzwonisz do mnie przez cały dzień! Nie zamierzam słuchać twoich wyjaśnień!
-Ale ja ci muszę powiedzieć, co ta zaszło.
-Co! Co mi powiesz.-łzy zeszkliły jej oczy-Że ta oślizgła jędza, cię pocałowała, a ty nawet jej nie odepchnąłeś! Co więc chcesz mi o tym opowiedzieć?- rozłączyła się i wróciła do malowania paznokci
                                                 ~**~
Miłości pokonać nie można, ona będzie trwać mimo wszystko. Jest wiele przykładów. Na przykład Leon i Violetta, którzy gdy wrócili do domu, po kłótniach dnia dzisiejszego, znów wyznali sobie miłość i zasnęli wtuleni.
Albo Francesca, która wybaczyła Marco, mimo iż ją zranił i spędziła z nim wieczór, jako przyjaciółka. Choć czuła się, jak jego dziewczyna.
Nawet Ludmi, która nie mogła spać, bo ta rozmowa telefoniczna, nie dawała jej spokoju.
A Diego? Diego nadal nie wie, którą kocha……..
!@#$%^&*()_+_)(*&^%$#~!@#$%^&*()_+_)(*&^%$#@!@#$%^
Ja żądam, nie proszę, ŻĄDAM 4 komentarzy.Ploseeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!

Fran,dam,dam,dam.
Ps:Mam pytanie. Wolicie,żeby rozdziały ukazywały się góra dwa razy w tygodniu i były super długie czy co najmniej cztery razy w tygodniu,ale krótsze.

piątek, 25 października 2013

Rozdział 21

Rozdział 21
„Konferencja”
-Diego, dlaczego? –spytałam
-O co chodzi? – oderwałam się od niego i pokręciłam głową
- W sklepie, po prostu mnie spławiłeś, a teraz mnie całujesz?!
-Po prostu bałem się jak zareagujesz.
-Gdybym ci się podobała, to bym już dawno była twoja!
-Co przez to chcesz powiedzieć?
-Że nie robisz tego z miłości!
                                   ~**~
-Czemu? – łkałam
- Viola, to tylko trzy dni!
-Tylko? Jesteśmy małżeństwem od tygodnia, a ty już chcesz wyjechać! I to na trzy dni! To prawie pół tygodnia! – płakałam w poduszkę
-Kochanie, przecież nie chcę wyjeżdżać! Ale muszę pojechać na ta konferencje! Koś na dom musi zarabiać! To tylko trzy dni! Zaraz wrócę do ciebie  i będę tylko twój!
-No, nie wiem Leoś!- podniosłam się, a on pocałował mnie w szyję
-Spokojnie, będziemy rozmawiać przez Video- konferencje, jak tylko będę miał czas!
-Konferencje! -znów zaczęłam płakać, teraz wszystko będzie mi się  z nimi kojarzyć
-Och, proszę cię.
-No dobrze już jedź! Ale masz mi się tam nie szwendać, chyba że będziesz mi chciał coś kupić.
-Obiecuję.
                                               ~**~
Byłem już na lotnisku, gdy Viola zadzwoniła do mnie.
-Viola, dzwoniłaś do mnie 5 minut temu! Jestem na lotnisku i kieruje się w stronę odprawy.
-Ale zapomniałam się ciebie spytać dokąd lecisz?
-Do Dubaju.
-Co? Do Dubaju? Czemu?
- To najlepsze miejsce!
-To pewnie przez to, że jestem za gruba, albo moje piersi są za małe!
-Twoje piersi są w porządku.-odpowiedziałem i zdałem sobie sprawę, że słyszało to przynajmniej pół lotniska
-Nawet zaczęłam oglądać te twoje głupie telenowele.
-Ej, nie są głupie.
-Naprawdę?
-Tak, uczą wielu przydatnych rzeczy.
-Francesca, rzuca Enrico w 6542 odcinku.
-Nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-wrzasnąłem na cały budynek

-Leon wróć!
-Jeszcze nawet nie wyjechałem.
-To już śle po ciebie taksówkę.
-Viola nie!
-No dobra! Do zobaczenia!
3dni później
Wjechałem na podjazd naszej posiadłości i wysiadłem z samochodu. Wszedłem do domu i od razu rzuciła się na mnie Viola.
-Tak za tobą tęskniłam!
-Ja za tobą też.- przytuliłem ją
Wieczorem
Siedziałam na łóżku i czytałam książkę, gdy do sypialni wszedł Leon i położył się obok mnie.
-Jak dobrze być w domu!
-Nawet nie wiesz, jak mi cie brakowało!- pocałowałam go
-Wiesz, - zaczęłam - byłam u psychiatry.
-Po co?- zdziwił się
-Wiesz, moje psychiczne objawy powróciły.
-Czemu nie mówiłaś?
-To się zaczęło wczoraj i dziś byłam u lekarza.
-I co?
-Będę musiała przejść terapie, wiesz tabletki, dieta, różne tam zasady itp.
- Cóż, jeśli to zadziała zapłacę każdą sumę!
-Mam ubezpieczenie! Ale naprawdę jestem, aż taka cenna?
-No oczywiście, że tak!- pocałował mnie w szyję
-A i jedną z zasad znam już teraz. Zakaz seksu!
-Zmieniamy psychiatrę! No co, nie widziałem cię przez 3 dni!
-Dobranoc!- zaśmiałam się i zgasiłam lampkę nocną
!@#%*&()_+)(*&^%#@$!#$^%*&()_}+_)(*&#$@!
I tym miłym akcentem kończę rozdział! Pardą, że go tak długo nie było, ale miałam wiele rzeczy na głowie! Spór pomiędzy Cami i Novą trwa, ale do wszystkich Cami nie będzie z Andresem! Nigdy! Miałam co do niej plany, więc raczej i tak skończy się Cago! Sorki !Albo nie jak się skończy, tak się skończy, albo Nova albo Cami! I jrszcze raz powtarzam CAMI NIE BĘDZIE Z ANDRESEM!

Fran, dam dam ,dam!
Kulik i jego święta zasada
'
'
'
\/



poniedziałek, 21 października 2013

AAAAAAAAAAAAAAAAAA!

Ludzie! Dziś, tak dziś, nie jutro nie za tydzień lecz dziś!Tak 21.10.2013r. rozpoczął się drugi sezon ViolettyAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!Wystarczy wrzasku.:D
Tak dziś o 16 po raz pierwszy w telewizji pojawił się odcinek. I choć widziałam go już wcześniej, na pokazie  w Gnieźnie, to oglądam o 20, powtórkę. O 16 miałam trening więc wtedy lipa!Ave powtórki!
Fran

niedziela, 20 października 2013

Zabijcie i pochowajcie mnie! :c

Hej ;)

Wiem, że pewnie wielu z was myśli, że odeszłam bez słowa : ( 

Ale to nie tak... o nie! Od kilku tygodni miałam BARDZO dużo na głowie i nie miałam jak pisać na blogu itd. Ale powracam, o ile nikt o mnie nie zapomniał ;D 

A za to, że mnie tak długo nie było dziś wstawię One Shot'a mojego autorstwa :) 

Aguś  ;**

Help?

Drogie Castillo,Verdas, Ponte,Ferro czy jak tam macie !
Jest problem, duży. Moja kochana główka, pełna pomysłów odmawia posłuszeństwa. Wena jest, pomysłów brak.
Helppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppp!
Proszę pomóżcie, bo chcę dziś wstawić rozdział. Piszcie pomysły w komentarzach, aja na pewno ich sobie nie przywłaszczę, tylko napisze,że to był pomysł np. Tini Verdas. Na przykład! Z góry dzięki.
Więc piszcie propozycje, a ja postaram się je ubarwić!
Fran,dam,dam,dam!

sobota, 19 października 2013

Rozdział 20

Rozdział 20 „Możesz to wygrać!”
Sukienka była różowa. Przeciętnie różowa, dół był pomarszczony, a góra cała w  cekinach, prawie cała. Gdzieniegdzie pobłyskiwały ziarenka brokatu, a ramiączka ledwo co utrzymywały konstrukcję. Jak już mówiłam suknia była przeciętna, jednak dziewczyna widziała w niej coś niezwykłego.
-Mamo, jest  przepiękna, to najwspanialszy prezent jaki mogłaś mi dać!
- Tata, uważa, że dzięki niej może zmądrzejesz i przestaniesz nosić te bluzki z odsłoniętymi ramionami. Nie wypada, mieszkamy na najbogatszej dzielnicy!
- Tak wiem, mieszkamy w „Białych Willach”.
- Mi też jest tu ciężko, ale się przyzwyczaimy. Hej, mała nie smuć się, wiem jest ci trudno. Nauka w Studio Się zakończyła, a Broadway wyjechał.
-Tu nie chodzi o Broadwaya.- dziewczyna usiadła na łóżku-  Jest ktoś kto mi się bardzo podoba.
-Chodzi o Diego? – szczupła kobieta o prostych brązowych włosach usiadła na dywanie
-Tak. –Camila wstała i podeszła do okna, obserwując jego pokój- Jest dla mnie kimś więcej, przy nim czuję się szczęśliwa.- Światło w jego pokoju zgasło- Ale on mnie nie zauważa.
Dziewczyna opuściła głowę.
-Nie dziwie mu się, co by się mu miało we mnie podobać? – Kobieta skierowała córkę do lustra
-Masz piękne ogniste włosy i cudowną sylwetkę.
-Tak, ale i tak mu  coś nie pasuje.
-Skąd wiesz?
- Gdybym była idealna dla niego, to by już ze mną chodził.
- Wiesz, faceci mają to do siebie, że wolniej wszystko ogarniają. Musisz na niego poczekać, na pewno kiedyś zrozumie, że jesteś mu bliska. – powiedziała wychodząc- Dobranoc skarbie.
- Dobranoc, mamo.
Cami chwile siedziała w miejscu, a potem chwyciła gitarę.
You don`t see me, when I smiling.
You don`t feel me, when I shouting at you.
And when I cry, you can just go by.

But I now, one day,  we will be together boy,
You will  just hug me and kiss.
You and I will be together forever!
But now I must still waiting at you!
But now I must still waiting at you!
But now I must still waiting at you!
But now I must still waiting at you!
        
Obudził  ją  zapach tostów, przewróciła głowę w stronę okna i zamurowało ją. Przez to okno, znaczy nie dokładnie tylko to w domu Diego, patrzył na nią sam on. Po chwili jednak odwrócił się i zniknął. Szybko wygramoliła się z pierzyny i pobiegła do łazienki wziąć prysznic. Kiedy ciepłe strumienie wody spływały po jej ciele, zastanawiała się, czy poranny incydent znaczył coś więcej. Ułożyła włosy, założyła dość przyzwoite, według kryteria taty, ubranie  i zbiegła na dół.
-Cam mogłabyś skoczyć do sklepu?- zanim zdążyła odpowiedzieć, ojciec wcisnął jej reklamówkę i listę zakupów do ręki. Pchając wózek sklepowy, Camila nadal była w innym świecie. Zatrzymała się przy owocach, sięgnęła po dwa ogórki i chcąc wyminąć leżącą na podłodze skrzynie, wpadła na kogoś.
-Diego?
-Cami?
-Tak to ja.
-Miło mi cię znów zobaczyć, ale muszę już lecieć.
Znowu ją spławił. Uh! Camila nie miała już żadnych pomysłów. Poranny incydent, nic nie znaczył! Podeszła do swojego domu, przeskoczyła przez płot i wręczyła zakupy ojcu.
- A kurczak?
- Nie było!
Camila wchodziła po schodach pełna furii.Trzasnęła drzwiami i opadła na łóżko.
-Coś twoja córka, dziś tak jadowita. – stwierdził tata
- Co, jak się  dziwnie zachowuje to nagle moja córka?
-Wiesz, że nie umiem z nią gadać.
- W takiej sytuacji trzeba ją zostawić samą.
- No cóż, to zostaniesz sama z nią, bo ja lecę do pracy.
-Pa!
Pani domu weszła do pokoju córki.
-Puk,puk!
-Nie wchodzić!- Camila wcisnęła twarz w poduszkę
-Kochanie nie martw się.- pogłaskała ją po rudych włosach
-Jak mam się nie martwić?- spytała
- Jeśli chodzi o Diego, to nie poddawaj się! Możesz to wygrać!
- Nie! Nie mogę! Nic już nie da się zrobić! – Camila wybiegła z pokoju, chwyciła kurtkę i kluczyki od auta, wskoczyła do niego i odjechała. Jechała za miasto, na wzgórza, które obok jeziora polodowcowego, tworzyła tak naprawdę urwiska. Upadek stąd mógł być śmiertelny. Przyjeżdżała tu, gdy było jej smutno i miła dość całego świata, siadało pod dębem i rysowała palcami po ziemi. Tym razem pod jej drzewem siedział ktoś inny.
-Diego? Co ty tutaj robisz?
-Przychodzę tu co roku. W rocznicę.
-W rocznicę czego?
- Miałem siostrę, piękną i mądrą. Pewnego dnia jechała tą szosą, gdy nagle na trasę wjechał motor, straciła panowanie i spadła z urwiska. W mojej rodzinie się o tym nie mówi, Gregorio , znaczy tata, odszedł po tym wypadku. – Cami podeszła do niego blisko
- Bardzo mi przykro.
-Nie musi.
-Musi, jesteś moim przyjacielem.
-Tylko? Jestem tylko przyjacielem? Nie mogę być kimś więcej? – Ich usta połączyły się w pocałunku, prawdziwej miłości. Zachód słońca oświetlał parę, która po raz pierwszy wyznała sobie bezgraniczną miłość. Jej włosy lśniły niczym czerwone świetliki, które oświetlały jego czarne ubrania i włosy. Po raz pierwszy razem, tak blisko.
#!@$^%*&()_+_)_(*&^%#$@!#$^*&()_+(*&#@$!@#$*&())+_()*
Nadal możecie głosować w ankiecie Camila czy Nova? Chociaż w tym rozdziale było Cago to  może się zmienić w zależności od głosów.Pozdro!
Fran,dam,dam,dam!

Kłulik







Wiecie co?

Wiecie co? Mam dość! Mam dość tego,że ludzie uważają, że blondynki są głupie! Nie są ludziom się myli to z pojęciem blondi! A to coś zupełnie innego! A jako blondynka, takie komentarze jak ten mnie wnerwiają!
Blądynki (bez urazy) są waktycznie G Ł U P I E (sorry Blądyneczki xD)
♥♥♥POZDRO♥♥♥
Droga Amelio Karas! Bo taki ma nick!
Chcę ci powiedzieć w imieniu wszystkich blondynek, to co odpisałam ci na Youtube!
Są głupie? Co? Głupi to są ci, którzy oceniają ludzi i ich inteligencje po kolorze włosów! Ja jestem blondynką, uwielbiam żarty o blondynkach itp. Ale ci chyba blondynki mylą się z blondi. Ale skoro już uważasz,że po kolorze włosów oceniamy inteligencje, to załóż siwą perułke !Czemu? Bo kiedyś uważano, że starsi ( siwi) są najmądrzejsi! Skąd to wiem? Bo uważałam na historii w przeciwieństwie do ciebie! Bez pozdrowień!


Wnerwiają mnie tacy ludzie i właśnie teraz mam zły humor! Ktoś też miał taką sytuację, propo Tolerancji? To piszcie w komentarzach, nie oszczędzajcie sobie wyzwisk i przekleństw. Bardzo proszę! WIEM, ŻE TO NIE JEST ZWIĄZANE Z MOTYWEM BLOGA, ALE MUSIAŁAM! Sorry, musiałam! Piszcie nieważne o co chodziło, o włosy, oceny, zdanie, Leonette, Dielette czy cokolwiek innego, piszcie! Wylejcie strumień złości pod tym postem!
Pełna furii! Fran(bez dam,dsam, dam)

czwartek, 17 października 2013

Rozdział 19

Rozdział 19 „Nova”
Pod studio U-Mix podjechał czarny motor, warkot jego silnika przyprawił wszystkich o dreszcze.  Nawet Diego, zajęty rozmawianiem przez telefon zerknął w stronę parkingu. Zdziwiło go również, że zobaczył nie wielkiego otatułowanego mężczyzne, lecz dziewczynę w jego wieku.
Taka kobieca wersja jego. Musiał przyznać, coś w sobie miała, coś co go do niej pociągało. Dziewczyna zeszła z motoru, ,żucając na wszystkich spojrzenie „Nie ważcie się go tknąć” i ruszyła w stronę budynku. Diego ruszył za nią, w bezpiecznej odległości obserwował jak zmierza w kirunku studia nagraniowego. Drogę przerwał jej Tomas.
-Okej,po pierwsze coś ty za jedna, po drugie jestem Tomas. – to drugie dodał z nutką podrywu, lecz nieznajoma tylko popatrzyła na niego i ominęła go nie tracąc czasu
-Ej no mała, wiem,że ci się podobam! – zawołał i chwycił ją za ramie, a ta tylko Założyła mu dźwignię i powaliła na podłogę
-Trzymaj swe łapska z daleka! – odeszła, Diego zauroczony dziewczyną szedł za nią, skręciła w jakiś korytarz i odwróciła się na pięcie
-Kim jesteś?- skrzyżowała ręce, rozejrzał się, czy chodzi jej o niego i odpowiedział
-Ja?
- Tak ty.
- Ja tylko idę do Sali tej no….yyy tej wiesz,na końcu tego korytarza.
- Do kantorka woźnego? –popatrzyła na niego krzywo
- Tak, po ten no, jak się nazywa….. papier!
-Papier? A ile ty go potrzebujesz? – drąży temat,wie,że coś jest nie tak,Diego jest kompletnie rozkojarzony i papla od czapy
- 6 ! – wykrzyknął, zaśmiała się i zniknęła za zakrętem
-Brawo Diego! Myśli,że jesteś idiotą! Na co ci te 6 rolek papieru?!
                                                                ~**~
To było nasze pierwsze spotkanie i choć zrobiłem z siebie debila, wiedziałem, że nie jestem jej obojętny.
-Dobra Diego, możemy nagrywać wszystko gotowe. –zaczął Marotti-Wchodzisz tam, zakładasz słuchawki i śpiewasz.
-Marotti, nie pierwszy raz nagrywam piosenki. –uciszył mnie ruchem ręki
-Ciiiiiiiiii! Masz niczego nie dotykać. A teraz właź,bo zaraz nagrywamy  nowy utwór Justin!- wymawiając jej imię zrobił dziwny ruch rękami, symbolizując, że owa Justin jest świetna!
- Jasper!- machnął na asystenta
-Tak?
-Przynieś mi cruasanta, ale z dżemem i to ciepłego!
-Tak jest!
-Migiem!Dobra Diego! Muzyka!
W tym momencie do Sali nagraniowej, weszła owa tajemnicza dziewczyna. Muzyka popłynęła zsłuchawek ,więc zacząłem śpiewać. Ona dziwnie mi się przyjrzała, a potem serdecznie przywitała się z Marottim. Ten, jak zwykle podekscytowany założył jej słuchawki, z których słyszała mój śpiew. Uśmiechnęła się, przynajmniej jej się podobało.
  Wyszedłem z Sali nagrań i czekając na jakieś reakcje, stanąłem opierając się o drzwi.
-Jest nieźle, aczkolwiek przyciszyła bym bas. – odezwała się
- A ty skąd się na tym znasz? – spytałem drwiąco, samo mi się wyrwało
- Chwila, chwila. Ty chyba wiesz kim jestem? – spytał
-Yyyyy nie. – odpowiedziałem, a wszyscy zrobili miny jakbymnie wiedział ile jest 2+2
- To jest Nova Bethers, córka  założyciela Bethers Music Records. – What, what what? Ona? Naprawdę? Spodziewałem się limuzyny, asystentów i chihuahuy w torebce!
-Co zaskoczony? – spytała, podala mi słuchawki i wyszła
Dogoniłem ją  przy motorze.
-Chwila, już wyjeżdżasz?
- Tak, coś ci to przeszkadza.
-Nie nic, tak pytam.
-Dobra nie ukrywajmy.- spojrzała na mnie –Podobam się tobie, ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie.
-Jak to nie wiesz?
-Nie wiem czy to miłość czy zauroczenie.
- Czyli dlatego odjeżdżasz?
-Mniej więcej.- przytuliła mnie
- Dobra. Ale podaj choć jeden powód!
- Twoja koleżanka, chyba coś do ciebie czuje.
- Która? – Nova wsiadł na motor
-Ta ruda. – odjechała
                                                           ~**~
  I wtedy widziałem ją po raz ostatni, zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Jednak jej ostatnie słowa nie dawały mi spokoju. Ruda? Ruda to jest Camila! Camila? Może?Spróbujmy.
                                                                        ~**~
Cami siedziała pod  domem na białej ławce i czytała książke. Jej rude włosy spływały po ramionach i bluzce, którą jej ojciec uważa  za niestosowną. W tym momencie jej uwagę przyciągnęła muzyka, ktoś z sąsiadów grał. Wiedziała kto, mieszkał przecież obok Diego. Wspięła się na płotek od altanki i spojrzała nad żywopłot. Siedział na ławce, grał na gitarze i śpiewał Yo soy a si. Coś w nim było, Cami czuła,że przy nim mogłaby się poczuć szczęśliwą. Broadway nie dawał jej tego, Maxi był przyjacielem, niczym więcej, a Diego? On był wspaniały, te jego riposty, piosenki, styl. Kochała w nim wszystko.
-Cami! – dziewczyna spadła z płotku i wylądowała w stokrotkach
-David? Co ty tutaj robisz?
-Mama nie będzie zadowolona, że wchodzisz na altankę i że czytasz romansidła, i jeszcze ta bluzka!
-Chyba im tego nie powiesz!
-Jak im nie powiesz, że to ja porysowałem auto kluczykami!
-Zgoda.-ach ten malec,już taki sprytny
Dziewczyna pozbierała się z ziemi i jeszcze raz wdrapała się na altankę, już go tam nie było. Zeskoczyła i chwyciła książkę, pobiegła do domu, z jej pokoju widać było pokój Diego,a dokładnie jego atlas do ćwiczeń. Camila usiadła na podłodze i wyjrzala przez okno, chłopak wszedł do pokoju, zdjął koszulkę,a i zasiadł na atlasie. Dziewczyna wpatrzona w jego mięsnie zapomniała o całym świecie. Wiedziała była w nim bezgranicznie zakochana! Pragnęła go, całym sercem,ale on jej nie zauważał! Wzięła swoją pidżamę i poszła do łazienki, nalała wodę do wanny i zaczęła kompiel. W pewnym momencie jej myśli o chołpaku przerodziły się w piosenkę. Wyskoczyła z łazienki, przebrana w pidżamę i chwyciła gitarę.
                                     If you want, I will be
                                   Next to you, like I always do.Uuuuuuu!
                                  If you need, I will give
                                All the things that you not embarasing of.OOOOOOOOOOOO!
                            
                              Just for one smile,just for one word!
                              You asking me how I am so strong!
                              I will fight for you! When my dreams come true!
                                But there is one problem that you now!
                              You always let me go!

                               If you ask,I will now
                             All the anserews you wanna now!OOOOOOOOOO!
                          
                                   
                              Just for one smile,just for one word!
                              You asking me how I am so strong!
                              I will fight for you! When my dreams come true!
                                But there is one problem that you now!
                              You always let me go!
                                 OOOOOOOOOOOOoOOOOOO!
                                    You always let me go!
                                     Noooooooooooooooooo!
                             You always le me nowwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww!
Dziewczyna uśmiechnęła się w duchu, po wielu trudach wie, jak przekonać Diego. Jutro w Studiu! Tak, da radę! Zmęczona opadła na łóżko i zasnęła!
 !@#$%^*&(*)(_+)(_*&^%#$%^&*(*&^%#@!~@#%*&()_(*&^%#$@!#$^%*&()_
Tadam! Oto i rozdział 19?Chyba. Tak 19! Mam do was pytanie Diego i Nova czy Diego i Camila? To zależy od was, jeśli nikt nie zagłosuje to Diego będzie Singlem!A tego nikt nie chce! Ja osobiście więcej pomysłów mam na Cago niż na Dievo! No ale się wymyśli! Ja jestem za Cago!
Głosujcie!
Fran dam dam dam!

Kulik