niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 7

Siedziałam na łóżku taka samotna, głupia koza. Idiotka ze mnie! Myślałam, że  jakoś się ułoży, ale nie. No i poco to było? Po nic! Tak jakoś przyszłam, zakochałam się i rzuciłam w otchłań ciemności!
-Puk,puk!
-Kto tam?
-Francesca!
-Wejdź.- powiedziałam i położyłam się-Powiedz mi Fran, dlaczego ja? I na co mi była ta miłość? I czy ja go  kochałam?
-Na to ostatnie to sama musisz sobie odpowiedzieć. Wiem jedno on cię kocha, bardzo. W dodatku to ona go pocałowała, a nie na odwrót i na dodatek to tylko przedstawienie, gra aktorska.Czy mąż aktorki złości się i rzuca ją, bo w filmie ma się pocałować z innym aktorem?-spytała
-No nie.Ale...
-Żadnych ale. Pamiętasz,jak byłyśmy małe, to oglądałyśmy taki film, yyyy "Herkules" bodajże. I tam była pewna piosenka.-podała mi telefon i włączyła naszą ulubioną piosenkę z tego filmu.



Kiedy tak słuchałam, wszystko zaczęło się układać w zrozumiałą całość. To nie była jego wina, a ja go bardzo kocham i znów namieszałam.
-Francesca! Matko to zerwanie to moja wina! To byłam ja! Ja! JA!Matko muszę to odkręcić!
-To leć, szybciutko!-przytuliłam ją
-Jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem!-powiedziałam
-Wiem o tym!
Wybiegłam z domu i jak najszybciej pognałam w stronę Studia, gdzie przed samym budynkiem zastałam Leona.
-Viola ja...
-Nie to ja przepraszam.-przytuliłam go- To ja źle to zinterpretowałam.To tylko przedstawienie i to nas nie rozdzieli, przepraszam, że z tobą zerwałam. Chcesz do mnie wrócić?
-Ja, musiał bym się chwilę zastanowić.
-Aha, jasne.-zrobiło mi się delikatnie przykro
-Ale bardzo cię kocham.
-Rozumiem. Zachowałam się źle i też nie chciałabym wrócić do takiej osoby.
-Ale tu nie o to chodzi.Mam kłopoty i nie chcę cię narażać.Naprawdę nie chodzi o ciebie. Już muszę iść! Uwierz mi nie chodzi tu o ciebie!-powiedział, wsiadł na motor i odjechał
-A o co?-  spytałam cichym, miękkim, dziecięcym głosikiem
*&%#$@!@~!#$^%*&()_+(%@!@#%^*&()_+(*&^%#$@!~!#$^%&*()(*&^%$#@!@#$%^&*()
Wybaczcie, że krótki i że długo nie było rozdziałów, pozdrawiam!
Fran,dam,dam,dam!


sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 6

Zaczęło się zwyczajnie,próba jak wszystkie. Taniec, śpiew, pyskowanie Cami, na które Pablo odpowiadał tylko "Wedle życzenia gwiazdy" i spełniał je! A ja siedziałam sobie w tylnym rzędzie i cicho obserwowałam, błagając o o by odwołano scenę pocałunku.
-Dobra, ogłaszam 10 minut przerwy. Odpocznijcie, napijcie się i zaraz wracamy do próby.-wszyscy zeszli do sceny,a Lu skierowała się w moją stronę.
-Masakra!-krzyknęła i opadła na krzesło obok mnie
-Jak dla mnie byłaś najlepsza.-przymilił się Fede, a ona oparła o niego głowę
-Kochany jesteś.
-Wiem.-uśmiechnął się
-Zaraz zemdleję.-schowałam głowę w dłoniach
-Daj spokój będzie dobrze!-pocieszył mnie
-Nie boje się o Leona, bo coś wymyśli, ale jak ta żmija go pocałuje to nie ręcze za siebie.- powiedziałam
-Viola.-powiedziała nasz "księżniczka" i podeszła do mnie w szpilkach, na których na pewno nie umiała chodzić
-Czego chcesz?-spytałam jadowicie
-Poco te nerwy? Postaram się go pocałować tak, by nie zakochał!Choć muszę przyznać, że jest przystojny i będzie ciężko.
-Łapy precz od Leona!- krzyknęłam- I radzę ci posłuchać.
-Dobra wracamy do próby!-krzyknął Pablo, a ja zmierzyłam Camilę  wściekłym wzrokiem
-Nie martw się, to tylko gra. A ja dopilnuję, że jeszcze się nie pocałujemy.-powiedział Leoś
-Kochany jesteś.-szepnęłam i zajęłam miejsce
-Dobra dzieci. Scena finałowa, piosenka po angielska i...
-Pocałunek!-krzyknęła Camila
-Tak, dokładnie.-dokończył Pablo, lecimy
Odpalił muzykę, a ja poczułam, że zaraz zemdleję. Cały świat wirował, trzęsł się i kurczył.
Śpiewali, widziałam strach w jego oczach, jad na jej ustach , a na mojej twarzy bladej jak śnieg malowało się przerażenie.Ostatnie wersy.
Becouse I belong to you and you belong to me!
W tym momencie żmija dopadła bezbronnego zajączka. Wbiła zęby jadowe i powolutku wpuszczała płyn, który sprawiał, że zajączek oddał jej się cały i należał do niej....
Do moich oczu napłynęły łzy, czułam się zawstydzona, oszukana, zdradzona, wykorzystana, pozostawiona i odepchnięta.Wybiegłam z sali zalewając się łzami, a za mną smuga powietrza wyniosła żałosny okrzyk Leona.
-Viola, poczekaj!
 Biegłam przed siebie, aż w końcu wpadłam w ramiona, ciepłe, miłe i bezpieczne. Tak, tego moja podświadomość potrzebowała, bezpieczeństwa. Cały świat się walił,a to był mój azyl, mój nowy dom.
-Diego...-wyszeptałam
Leon
Siedziałem w sali Studia, zajęcia skończyły się 4 godziny temu, ale ja nie mogę sobie wybaczyć tego, co zrobiłem. Ale ona nie powinna reagować tak nerwowo, tak natychmiastowo.A propo Camili, kiedy mnie tak całowała, poczułem coś innego, niż przy Violi, ona jest inna, bardziej pociągająca.
-Jeszcze tu siedzisz?- usłyszałem głos mojej nowej panny, to znaczy prawie panny
-Tak.-Camila stanęła obok mnie i pogładziła mnie po ramieniu
-Ona nie powinna zareagować w ten sposób! Tak nerwowo, ja bym tak nie zrobiła..-mówiła kuszącym szeptem
-Wiadomo, ty jesteś inna.- te słowa same ze mnie wyleciały, uśmiechnęła się lekko
-Miło mi.
Potem nasze usta złączyły się w pocałunku, namiętnym,w zbliżeniu. Było to raczej obściskiwanie niż pocałunek, ale było cudownie. Kiedy całowałem ją w okolicy szyji spytała.
-A Viola?
-Już mnie nie obchodzi.
-A zależy ci na mnie?
-Bardzo.- przejechała palcami po mojej koszuli i zatrzymała się przy pierwszym guziku, patrząc na mnie kuszącym spojrzeniem.
~!@#$%^&*()(*&^%$#$%^&
Sorki że tak długo nie było rozdziału,ale nie miałam czasu, jak widzicie mały zwrot akcji, lecz nie panikujcie, wszystko wróci do normy. Ale dajcie mi na to trochę czasu :D
Fran,dam,dam,dam!
Ps Komentujcie!

niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 5

-Czego nie mogę się dowiedzieć?- powtórzyła pytanie
-Yyyyy....-jęknęła Camila
-Camila co się tu wyrabia, o co chodzi?-nagle Camilę oświeciło
-Chciałam tylko, żeby to Pablo wam powiedział, że zagracie rolę drugoplanowe. Dokładniej tancerki. Tylko!
-I nie mogłaś nam tego przekazać osobiście?!
-Niestety gwiazda musi ćwiczyć!- powiedziała i odeszła krokiem dumnej jak paw diwy
-Odkąd dostała tę role jest jakaś dziwna.No cóż, ja wracam do studia. Wytłumaczyć tę sprawę z Lu. Dam wam znać, jak będziemy podcinać naszej diwie skrzydełka, tego nie można przegapić! Leon widzimy się później w Resto?
-Na pewno będę- krzyknąłem
Violetta
-Pablo musimy porozmawiać!- zawołałam
-Jeśli chodzi o rolę główną to nie mam nic do powiedzenia.
-Ale to ważne.
-No dobrze, słucham.
-Więc, będziesz zły, ale to była konieczność. Namówiłam cię na to przedstawienie, bo chciałam, by główną role dostała Ludmiła. Odkąd jestem w Studiu zawsze ja je dostawałam, czułam się jak na specjalnych prawach.
-To była wina..
-To nie była wina mojej cioci, bo byłeś zawsze wyżej postawiony! Wracając do tematu. Dlatego wkradłam się wczoraj i zmieniłam wyniki castingu, żeby to Lu wygrała.
-Violetta!
-Wiem jesteś w szoku. Ale nie byłam jedyna, po mnie zrobił to ktoś ponownie, tak by to Camila wygrała... Przepraszam.
-Nie będę mógł tolerować takiego zachowania. Pomyśle nad karą dla ciebie i drugiego oszusta. Zawiodłaś mnie Violetto.-powiedział Pablo i odszedł
-Lu przepraszam nie dało się nic zrobić. - dziewczyna przytuliła koleżankę- Przepraszam.
W sali nie było nikogo prócz dziewczyn i Cami.
-Violetta! Nie wierze, że jesteś zdolna do takich czynów! Zachowałaś się jak idiotka!-powiedział Cami
-Masz jakieś wąty? Zachowujesz się jakbyś była najcudowniejsza na świecie!
-Jestem!
-Nie!-krzyknęłam
-To dlaczego mnie wybrano?- Violetta stanęła jak wryta
-To byłaś ty.Ty zmieniłaś wyniki! Jesteś oszustką! Myślałam, że się przyjaźnimy, ale ty tylko wszystkich okłamujesz, żmijo!
-Violetto proszę bez takich słów!-usłyszał głos Pablo
-Ja, ja wszystko wytłumaczę.
-Dość mam twoich tłumaczeń na dziś, zmieniasz wyniki, a potem obwiniasz koleżankę!
\-Pablo, ale...
-Żadnych ale. Nie będziesz występowała w tym przedstawieniu. A ty Ludmiło...
-Ale ona nic nie zrobiła!- krzyknęłam
-Ludmiła będziesz tylko tancerką.
-Dobrze.Widać, że większość osób ze Studia się zgadza. Powinnam być w ostatnim rzędzie, bo jeszcez mnie ktoś zauważy i przyćmię światło naszej gwiazdy.- wyszła
-Camilo w kantorku zrobiono twoją garderobę.
- Dobrze, szafki są stanowczo za małe.
-A na to pan nie zwraca uwagi!- zdziwiłam się
-Bo cię zawieszę!
- Studio schodzi na psy!- szepnęłam wychodząc
W Resto
-Potem groził mi zawieszeniem! Ja tak nie mogę!- płakałam
-Viola spokojnie. Będzie dobrze.
-Tak, nie ma co się przejmować. A ty jaką rolę dostałeś?
-Gram głównego chłopaka.
-Gratulację.
- Nie jesteś zazdrosna?
-Po co bym miała być? Jesteśmy razem i nic nas nie rozdzieli.- uśmiechnęłam się
-Okej, jutro ćwiczymy scenę 32. Czyli scenę z ...- wlepił oczy w tekst
-Scenę czego?
-Pocałunku.-wyszeptał, a ja przypomniałam sobie jak to poprzedniego wieczoru całowałam się z Diego
!@*()_*&^%$#@!@#$%^&*())&^$@!@#$%^&*()_
Oto rozdział 5, ponownie przepraszam, że miałam tak długą przerwę w pisaniu, ale już powracam.
Komentujcie!
Fran,dam, dam,dam!


sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 4

                               
Violetta
Spacerowałam z nim po parku, trzymając za rękę. Tak wiem, trochę nagięłam zasady i zakochałam się. Ale co tam, warto.
-Słuchaj, a gdzie ty  chodzisz?-spytałam
-Nie rozumiem.
-Gdzie chodzisz, do szkoły?-patrzył na mnie zbity z tropu
-Aha, ja.... chodzę do szkoły muzycznej.-powiedział cicho
-Naprawdę? W życiu nie pomyślałabym, że śpiewasz! Ale to się świetnie składa, bo będziemy więcej czasu spędzać razem!- stanęłam przed nim i uśmiechnęłam się- I Fran będzie, i Cami, i Maxi i Diego! No i oczywiście Fedymiła!
-Kto to Fedymiła?-spytał
-To Fede i Lu, nasza ukochana parka!- wykrzyknęłam- To co idziemy?
-Jasne.

Leon
Gdy stanąłem przed Studiem on Beat, po raz pierwszy poczułem, że na prawdę chcę tu być. Chociaż w mundurku nie wyglądałem najlepiej to nie wstydziłem się go. I oto stanęła przede mną w kremowej bluzce z tarczą,żakiecie i spódnicy. Wyglądała przepięknie, najładniej ze wszystkich tych tak samo ubranych dziewczyn, wyróżniała się.
-No chodź!- pociągnęła mnie za sobą
-Co tak pędzisz? Jeszcze  mamy czas do zajęć!
-Mam sprawę do załatwienia.
Weszła do sali głównej, stanęła przed Ludmiłą, a ja tak jak Fede, ustawiłem się za moją damą.
-Lu, wiem nie układało się nam, jako koleżanki. I w te wakacje zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam. I chcę ci to wynagrodzić, dlatego wystawimy spektakl, w którym zagrasz główną rolę. Będzie normalny casting, ale trochę namieszam w wynikach.- Popatrzyła na nią i po chwili uścisnęły się.
-Naprawdę to dla mnie zrobisz?
-Tak zrobię.
- A zrobisz coś jeszcze?
-Mhm.
-Weźmiesz udział w castingu, by wszyscy wiedzieli, że możesz ze mną wygrać i ja mogę z tobą.- Violetta uśmiechnęła się
Na przerwie stałem i rozmawiałem z Camilą, Diegiem i Naty.
-Nie tak nie może być.- stwierdziła Camila
-Nic z tym nie zrobisz wygra Lu i tyle. Po to ,to jest.- tłumaczył Diego
-Właśnie, że zrobię, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć. Skoro Viola zmieni wyniki to ja też!
-Nie no, Cami proszę!- jęknęła Naty
Dobra odrobina akcji? Dobra.... Więc jest już po przesłuchaniu i Viola namieszała w wynikach, teraz kolej na Cami.
Diego
Camila kazała mi zostać po lekcjach, a dy Studio praktycznie opustoszało,wkradła się do pokoju nauczycielskiego, by namieszać w wynikach. Ja miałem stać na straży i odciągać wszystkich od pokoju.Nagle zobaczyłem Viole, szła w kierunku nauczycielskiego.
-Hej.
-Hej zostawiłam torbę w pokoju nauczycielskim.
-YYYYY
-Coś nie tak?
-Nie wszystko gra.-znów skierowała się w swoim kierunku, gdy pod presją chwyciłem ją za rękę przyciągnąłem i pocałowałem.Na początku była zdezorientowana, ale potem sama rozluźniła się.
Mam nadzieję,że Camila i Leon się o tym nie dowiedzą.
Camilla
Otworzyłam wyniki, że co? Tylko 2 głosy na mnie, 6 na Violę i 12 na Lu! GRRRRRR! Byłam świetna! Chcę tę rolę, bardzo! Dobra zmieniamy 2 głosy na Violę, 6 na LU i 12 na mnie. No świetnie! W końcu to ja będę gwiazdą.
Quien le pone limite al deseo,oh 
cuando se quiere triunfar
 No importa nada,lo quiero,oh
es cantar y bailar
La diferencia esta aqui dentroen mi circuito mentalSoy una estrella destinada a brillar
Zaśpiewałam na cały głos, trzeba rozpocząć próby, gwiazda musi błyszczeć!
W dniu wyników
-Proszę wszystkich o uwagę!- powiedział Pablo
-Lu czas byś zabłyszczała- szepnęła do niej Viola, gdyby tylko wiedziały
-Otóż główną bohaterkę zagra.... Camila!
-Co?- wrzasnęła Viola- To jakaś pomyłka!
Lu wybiegła z sali.
-Lu zaczekaj!- Viola pobiegła za nią
-Lu!-Fede też pobiegł
-Viola!- No i Leon i Diego
-Diego!- pobiegłam za nimi
Violetta
-Lu przepraszam! Nie wiem jak to się stało.
-To nie twoja wina, ja jestem po prostu beztalenciem.
-Nie mów tak,jesteś wspaniała!Taką cię kocham!-powiedział Fede, a dziewczyna wtuliła się w niego
-Chodźcie idziemy to wszystko odkręcić!- no  i poszliśmy
Leon
-Leon!- wrzasnęła Cami-Nawet nie próbuj wygadać!
-Cami tak nie można! Zachowałaś się po chamsku!
-Ani Viola, ani Lu, ani Fede, ani Pablo nie mogą się dowiedzieć, że....
-Czego nie mogę się dowiedzieć?-usłyszeliśmy głos za nami, Camila stanęła jak wryta stała tam Violetta
!@#$%^&*()_)(&^%$#@!@#$%^&*)
Przepraszam,że tak długo nie było rozdziału. Postaram  się nadgonić! Komentujcie!
Fran, dam,dam,dam!

środa, 13 listopada 2013

Yey

Otóż dziś są moje urodzinki, ostatnio były urodzinki Justi Z i.... kogoś jeszcze. Na pewno. Więc składam urodzinowe życzenia urodzonym w listopadzie. Zdrowia, szczęścia, pomyślności na herbate dużo gości! Yey! Wszystkiego naj!
Fran,dam,dam,dam

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 3

                                         Najlepsza randka/ Koniec zakładu
Siedzieliśmy w sali kinowej, oprócz nas w ostatnim rzędzie było już chyba tylko dwóch panów, którzy spali. Fabuła filmu raczej nas nie obchodziła, przynajmniej mnie. Siedziałam i tylko oczekiwałam na jego ruch, kiedy to przysunie się bliżej, odgarnie moje włosy i w końcu namiętnie pocałuje. Poprzednie pocałunki się nie liczą, bo było to bardziej przyłożenie ust do ust. Kiedy to Javier Bardem w postaci Jamesa uciekał przed bandą rozwścieczonych murzynów, przysunął się do mnie lekko. Moje serce zabiło mocniej, a ręce zaczęły się pocić mocniej i mocniej. Gdy zaś Leon obiął mnie ramieniem wszystkie te drżenia i pot zaprzestały, na ekranie zaś pojawił się inny film.Z pewnością to nie był film akcji, prędzej musical. Jednak muzyka, która poleciała nie pasowała do tego, za to moja wyobraźnia sama dopowiedziała  sobie teledysk.

Gdy muzyka zaprzestała znów poleciał ten sam film, tyle że uczucia towarzyszące mi były radosne, bo wtulona byłam w nikogo innego, jak w Leona.Kiedy seans się skończył chciałam wyjść, lecz on pociągnął mnie za sobą do małego pokoju.
-Co ty robisz?- spytałam
-Ciiii!To stary schowek na miotły, nikt tu nie zaglądał od wieków. Poczekamy tu chwilę.
-Ale kino zamykają o 20!
-Wiem, zostaniemy trochę dłużej.-powiedział i wyjrzał
-Poczekaj tu.
-Czemu?
-Chcesz mieć udaną randkę czy nie?- wyszedł
Yey randka! Ciekawe co planuje? Może...... co można robić w kinie? Oglądać filmy, jeść i...całować się. Rozpłynęłam się gdy pomyślałam o tym, jak ma wyglądać nasz pierwszy pocałunek. Nagle usłyszałam odgłosy szurania, stukania. Złapali go! Co teraz? Jak mnie tata będzie odbierał z posterunku policji nie będzie zadowolony. Wcisnęłam  się w róg, po między miotły i czekałam na ciszę.
Leon/Leoś/Leonek/Leoneczek.....
Dobra wiem to miał być tylko głupi zakład i powinienem ją rzucić, ale ona nie jest jak inne. Nie jest pusta i naiwna, chociaż jest delikatna to pasuje do mnie. Chcę z nią być, popuszczę ten zakład w niepamięć , dlatego sprawię, że ta randka długo pozostanie w jej pamięci. No tak, teraz siedzi w schowku na miotły, ale odpuśćmy sobie szczegóły.
-Yyy przepraszam?-  ktoś zapytał, a ja zamarłem, złapali mnie? Odwróciłem się i ku uldze zobaczyłem, jednego z tych panów, którzy przespali film.
-Słucham?-powiedziałem ze spokojem
-Film się skończył?
-Tak.
-Aha. Stefan wstawaj!
Dwóch panów szurając butami po podłodze i stukając w co drugie siedzenie wyszło sennym krokiem, a ja wróciłem do przygotowań. Nie mam zaplanowane nie wiadomo czego, lampkę szampana i romantyczną muzykę, ale nie to ma zapamiętać, ma zapamiętać coś innego. Mianowicie  zaplanowałem nasz pierwszy pocałunek na ten właśnie dzień. Chociaż spróbuje.
Viola/Violaśka/Violunia/Viola...
Siedziałam wśród mioteł i czekałam, cisza.... grobowa. Przerażona pomału wyszłam z kąta, starając się nie wydawać żadnych dźwięków i lekko otworzyłam drzwi. Ciemność, tylko to wlatywało przez źrenice, czerń bez drobinki światła. Wyszłam ze schowka i spróbowałam wymacać moją torbę na podłodze, gdy jakoś zgramoliłam się po schodach i prawie wyszłam z sali, światło zapaliło się i padło na  jego twarz.
-Wybierasz się gdzieś?-spytał
-Myślałam, że cię złapali. - przytuliłam się
- Tak łatwo bym się nie dał. W dodatku chciałem dać ci randkę marzeń. Której nigdy nie zapomnisz.....- powiedział i rozległ się dźwięk jego telefonu. W tak romantycznej chwili, już myślałam, że chciał mnie pocałować. Jednak nie, szkoda.
Lenon znaczy Leon
-Halo?-spytałem, gdy odszedłem od niej dostatecznie daleko
-Stary to ja. Zakład skończony.Wczoraj, taka była umowa. Jednak Charles widział was dzisiaj razem.
-Ja nie jestem już taki jak wy. Kończę z tym.
-Ach tak? Pożałujesz.- rozłączył się, a ja zacząłem się trochę bać
Viola
-Kto dzwonił?-spytałam
-Nikt ważny. Możemy kontynuować.
-A na czym skończyliśmy?-spytałam kusząco
-A no tak.-powiedział i przyciągnął do  siebie po czym pocałował mnie, w końcu namiętnie, mocno, cudownie, rozpłynęłam się w jego ramionach i modliłam, żeby to trwało wiecznie.
                                                                 ,<3<3<3
To jest rozdział. Brawo! Fran w końcu masz wenę i bierzesz się ostro za bloga. Komentujcie i polecajcie.
Buziaczki
Fran,dam,dam,dam!

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 2

                             Wizyta/Randka/Niechciane uczucie

19 lipca 2013
Kiedy po skończonym obiedzie, zaczęłam zmywać do kuchni wpadł Federico i uradowany wykrzykiwał.
-Odkryłem nowy rodzaj ćwiczeń! Zamiast stać jak głupi pod ścianą robiąc krzesełko, można tańczyć Hakę!
-Hakę? Ten taniec rugbistów?- spytałam szorując deskę, na której zostały niezmywalne ślady chili
-Tak! Mięśnie się napinają i ma się lepsze efekty!- wykrzyczał
- Ja nadal zostaje przy joggingu i tańcu.- stwierdziłam myjąc patelnie
-A brykaj sobie, brykaj! Czy ja ci coś karzę?- zapytał
-No, nie.-odpowiedziałam, a on uradowany wybiegł z kuchni
Wkładałam naczynia do szuflad, gdy nagle ktoś chwycił  mnie za rękę i obrócił.
-Leon? Co ty tu robisz?- spytałam zaskoczona patrząc na gościa
-Niespodzianka!- uśmiechnął się-Przyszedłem z wizytą.
-Miło, że jesteś, ale ja właśnie miałam wyjść na trening.-
-No cóż, to do zobaczenia później.- pocałował mnie w policzek i wyszedł, a ja chciałam dać sobie w twarz, bo poczułam, że nogi mi się rozjeżdżają
*Później*
Kiedy otworzyłam oczy leżałam na podłodze w kuchni ze gąbką i resztą piany na włosach. Bolała mnie głowa, spojrzałam na zegarek 16:46. Jakieś 46 minut po treningu... Co się stało? Zemdlałam? Niemożliwe, nie przypomina mi się. Stwierdziłam, że powinnam się podnieść do pozycji siedzącej i załapać co teraz. Jednak w tej chwili przez tylne drzwi wparował Leon.
-Wszystko w porządku?- spytał i pomógł mi wstać
-Tak. Okej. Jest dobrze.-odpowiedziałam i zamilkłam, bo znalazłam się tak blisko niego, że nasze czoła się dotknęły, a po chwili nasze usta się złączyły. Na początku był zaskoczony, lecz potem sam objął mnie w tali i przytrzymał, a ja go odepchnęłam i wybiegłam z kuchni do salonu, a on za mną.
-Wyjdź stąd! Nie chcę cię więcej widzieć!- wrzasnęłam
- Viola co jest?
- No bo, ja nie chcę się zakochiwać! Ale nie mogę bo cię kocham! - znów go pocałowałam, tyle że mocniej, namiętniej i dłużej\
20 lipca 2013
W sumie nie chcę wiedzieć czemu to zrobiłam. Ja go po prostu kocham i nie mogę już znieść tego, że coś mi mówi "On cię okłamuje!" Czy gdyby okłamywał to by mnie pocałował? Przecież jest cudowny! Dziś idę więc do niego, a dokładniej na tor motocross. Jeździ tam, a ja chcę się z nim spotkać.
*Później*
Gdy już dotarłam na miejsce, Leon był w trakcie treningu, oparłam się o barierkę i obserwowałam, gdy nagle zagadał do mnie jakiś gościu.
-Robił bym to 60 razy lepiej, gdyby mnie dopuszczono jako zawodnika.- powiedział
-Ale cię nie dopuszczono!- syknęłam
- O przepraszam! Ktoś tu ma wysokie mniemanie!
-Mógłbyś mnie łaskawie zostawić?!
-Łaskawie! Jak to ładnie brzmi!Tak samo jak chlorofil czy zintegrowany!
-Palant!
-Diego. Miło mi.
- Spadaj, bo nie ręczę za siebie!
-Viola!- zawołał Leon                                                              
-Idę! A ty masz się odczepić.- groziłam
Podeszłam do Leona, a on obiął mnie ramieniem i krzywo spojrzał na Diego.
-Co to za jeden?- spytałam
-Diego. Mechanik. Nie doszły zawodnik, ale się nim nie przejmuj. Idziemy do kina wieczorkiem?
-Brzmi świetnie.-uśmiechnęła się
                                                     -The End-
Okej krótszy rozdział, ale mam nadzieje, że się podoba. Sorki, że tak długo go nie było. Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? A i na koniec zdjęcie Toaletty(Tomaletty jak kto woli)

Chyba trzeba mieć nie równo pod sufitem, żeby sobie takie coś  zamontować lub mieć Violette w d...... (cenzura)
Fran,dam,dam,dam!






niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 1

                 "Areszt/Nowy przyjaciel/Nie chcę się zakochiwać"

Violetta
16 lipca 2013
Na lotnisku
-Dziękujemy za skorzystanie z naszych usług. Zapraszamy ponownie!- wysiadłam zaraz za Federico, który już zaczął rozglądać się za Ludmiłą.
-Na pasie startowym jej nie znajdziesz, chyba że przejechaną!- zaśmiał się wyśmiewczo i wskoczył do pojazdu, który mia nas odwieść   do wyjścia  z lotniska.Odebraliśmy walizki i natknęliśmy się na Fran, która
rzuciła mi się na ramiona.
-Francesca! Jak się za tobą stęskniłam!
-Ja za tobą też! Mam ci tyle do opowiedzenia! Ale najpierw chcę zobaczyć scenę miłosną!
-Jaką?-zdziwiłam się
-No Federico i Ludmiły!-zaśmiałam się i rzeczywiście, po chwili Lu wkroczyła na lotnisko i wpadła w ramiona Federica
-Ludmila mio amore!-wykrzyknął, a my roześmiałyśmy się
W domu
-Jak dobrze być w domku!- wykrzyknęłam i rzuciłam się na łóżko
-Miło, ale to ja muszę wnosić twoje walizki!-uśmiechnęłam się i kazałam tacie położyć je przy biurku
Leon
-O dzień dobry panie władzo!
-Dla nas nie! Naprawdę chłopie, radzę ci znaleźć inne zajęcie. Znów muszę pana aresztować!-powiedział i pomachał mi kajdankami przed oczami
-Nie no, nie musi pan.-odpowiedziałem sarkastycznie
-Słuchaj umówmy się, zawiozę cię na komisariat i wypuszczę, a ty postarasz się zmienić! Zgoda?-zaproponował, zaśmiałem się i odwróciłem
-Proszę aresztować!-poczułem zimne obręcze na dłoniach i wsiadłem do samochodu
Kilka godzin później
Wychodziłem z aresztu, gdy natknąłem się na pewną ładną dziewczynę, z którą zderzyłem się i ona upadła.
-Uważaj jak chodzisz!-zwróciłam mi uwagę, a ja  zignorowałem to i poszedłem dalej zostawiając ją na ziemi.
Violetta
Mówiłam już, że nienawidzę takich ludzi! Nawet się nie zatrzymał, by pomóc mi wstać. Podniosłam się i  pobiegłam do domu, by zdążyć na kolację.
-Mmmmmm a co tak pachnie?- powiedziałam wchodząc do domu
- Zrobiłam polędwiczki w sosie kurkowym!- wrzasnęła rozradowana Olga i rzeczywiście, były pyszne!
Po całym dniu opadłam na łóżko i zasnęłam, z przerażeniem, bo nie mogłam zapomnieć o nim, tym zimnym i szorstkim człowiekiem.
17 lipca 2013
Rano postanowiłam pójść na zakupy, chciałam odświeżyć garderobę, bo z Fran postanowiłyśmy iść jutro na imprezę. Gdy zjeżdżałam po schodach ktoś chwycił moje torby.
Chwilę wcześniej
Leon
-Leon stary! Co raz gorzej ci idzie i cię łapią! Zrób coś, co nas zaskoczy!- zagadnął mnie kumpel
-No to co mam zrobić? Może odejdźmy od codzienności i złammy komuś serce?
-UUUUUU stary! Niezłe! Może tej lasce na schodach!-wskazał dziewczynę, z którą wczoraj zderzyłem się na komisariacie
-Wchodzę w to!
Teraz
Violetta
Odskoczyłam i zobaczyłam tego zimnego i ponurego chłopaka z wczoraj, ale dziś wyglądał weselej.
-Pozwól, że potrzymam.
- Dzięki nie szukam chłopaka.-odpowiedziałam
-A przyjaciela? Jestem Leon.- podał mi rękę, no w sumie
-Violetta-powiedziałam oschle
Usłyszałam gwizd i momentalnie się odwróciłam.
-Palant!
-Że ja?
-Nie. Tamten na górze. Wkurzają mnie takie typy!
-Ach tak? Przepraszam.
-Za co? Znasz ich?
-Nie nie znam.
-To czemu przepraszasz?
-Tak po prostu. To jak, mogę ci pomóc z torbami?-uśmiechnęłam się i puściłam rączki toreb z lewej ręki
Wieczorkiem
Miły ten Leon, naprawdę. Taki miły i uczynny,a wydawał się oschły. Nie ważne. Teraz jest moim przyjacielem i jutro idziemy na koktajl do RestoBandu. A Fran się rozchorowała i nici z imprezy.
18 lipca 2013
RestoBand
-Miło, że mnie zaprosiłeś ale płacić nie musisz!
-No zapłacę!
-Nie! Ja!
-Nie. Ja!
-Dziewczynom się ustępuje!
-Starszym też!
-Skąd wiesz,że jesteś starszy!- popatrzył na mnie pytająco- No dobra! Głupie pytanie!
-No to płacę.
-Uparciuch.
-Nawzajem-uśmiechnęłam się
-Nie-! Coś we mnie krzyknęło!- Nie chcę się zakochiwać! Uciekaj!-Radziła podświadomość. No i tak zrobiłam.....uciekłam!



                                                      %@%**%
Oto i rozdział 1! Komentujcie,dodawajcie do ulubionych,do obserwatorów i oceniajcie. Jestem otwarta na wasze propozycje!'
Fran, dam,dam,dam!
PS Na blogu http://ludmi-i-fede-forever.blogspot.com/ w tym samym momencie moja kochana Aguś, dodała rozdział. Specjalnie tak ustawiłyśmy w tej samej sekundzie!:D
A blog polecam!



Prolog

     Prolog
Francesco!
Przepraszam, że się nie odzywałam i nie dawałam oznak życia, ale to wszystko strasznie mnie zmęczyło. Jako że nie poukładało się tam, wsiadamy w następny samolot i jedziemy. Powiedz Lu, że Federico też przyjeżdża i, że tęsknił za nią. Słyszałam, że Tomas wyjechał i dobrze! Jestem zdecydowana! Chcę być singielką. On mnie ranił, nie był księciem, którego potrzebuję. W dodatku, nie potrzebny mi chłopak, jestem odpowiedzialna i sama sobie dam radę. Przyjeżdżamy16 lipca. Buziaczki.
Violetta
Wsadziłam list do skrzynki i razem z Federiciem skierowałam się w stronę domu, słuchając jego użalania.
-A co jeśli stwierdziła, że związek na odległość nie ma sensu?
-Na pewno tego nie zrobiła. Znam Ludmiłę nie od dziś. Kocha cię! A głupia nie jest!- stwierdziłam
-No nie jest. -potwierdził-A tak w ogóle,  to jakie masz plany?
-Cieszyć się życiem! Na miłość przyjdzie pora!
-Moja już przyszła.-rozmarzył się
- Może zamiast tak marzyć, pomyślałbyś nad prezentem? Nie było cię sześć miesięcy!
-Właśnie! Przecież muszę jej coś kupić! Chodzimy ze sobą od jakiegoś roku! -wykrzyknął
-A jaki masz plan na rocznicę?- zagadnęłam
-Zabiorę ją do Wenecji!
-Mhhhhmm romantycznie. No ale wyjechałeś, więc musisz jej coś kupić! No leć!- pomknął przed siebie i zniknął w tłumie, który po chwili pochłonął również mnie.
                                                %@%**%
Oto i prolog, myślę, że wiecie już o kim będzie rozdział przepełniony miłością!
Buziaczki!

Fran,dam,dam,dam!

Zaczynamy od początku!

Otóż gdy był ze mnie mały wieprz to mi się ta fabuła podobała, ale już nie.
Więc zaczynamy od początku, od samego początku, proszę o wyrozumiałość.\
Bloga nie kasuje, pisze od początku.
Dziś już będzie prolog.
Ohhhh yech!
Będzie Fedymiła i Marcseca i Leonetta i Cago.(nie nova tylko cami)
Fran,dam,dam,dam
PS:Jak macie jakieś specjalne  prośby  to walić w komentarzach!

Post od czapy.

Hej,
nudzi mi się!Ma ktoś pomysł na coś do roboty? Jestem w stadium nudy! Dlatego pisze post od czapy!
Fran,dam,dam,dam!

One Part o Jortini!

  One Part
       O Jortini
                                                                                                                               By  Fran
                                             CZ. 2 “  Na planie nie ma miłości”
Nie wiem ile tak siedzieliśmy, wtuleni, samotni, zmarznięci, o północy w bocznej uliczce. Kiedy zapasy łez się wyczerpały, po woli zaczęłam dochodzić do siebie. Tak właściwie, to skąd on wiedział, że tu będę, czemu przeszedł akurat tędy i czy on mnie przypadkiem nie śledził?!Oparłam głowę o jego ramię.
-Już dobrze. Musimy wracać, zanim przeziębimy się na dobre. Jak nas zobaczy reżyser, to nas zatłucze.
Pomógł mi wstać i razem pomaszerowaliśmy w stronę planu. Nawet nie zauważyliśmy kiedy nasze ręce się złączyły. W pewnym momencie zauważył, że trzęsłam się z zimna, bo zegar wybił 12, a ja nie miałam na sobie nic cieplejszego. Zdjął z siebie kurtkę i okrył mnie, odprowadził do przyczepy. Chciałam mu oddać kurtkę, ale odmówił.
-Zachowaj sobie, mam jeszcze z milion!- uśmiechnęłam się, pocałował mnie  w policzek, a ja zamarłam
-Dobranoc! – powiedział i skierował się w swoją stronę
-Dobranoc!- wydusiłam- I dziękuje za ratunek!- uśmiechnął się i zniknął z pola widzenia, weszłam do przyczepy i opadłam na łóżko.
„On mnie pocałował w policzek!” to zdanie tańczyło w mojej głowie, do czasu, aż zasnęłam.
-Martina wstawaj!- usłyszałam głos Mechi, otworzyłam oczy i rozejrzałam się
-No wstawaj, zaraz śniadanie!
-Och, nie jestem głodna!- chciałam jeszcze trochę pospać
-Ach, nie udawaj! Wstawaj! Dobre śniadanie trzeba zjeść!
-Błagam nie zamieniaj się w moją matkę.-powiedziałam lecząc się do łazienki
Po chwili wyszłam z przyczepy i skierowałam się stronę cateringu. Było tam sześć stołów z jedzeniem i chyba ze sto stoliczków dwuosobowych i trzyosobowych. Nakładając sobie trochę chleba, jajka, wędlinę i jogurt z musli,  skierowałam się w kierunku moich przyjaciół.
-Dzień dobry!- zawołałam
-O! Jednak księżniczka wstała!
-Cichaj Mechi!
-Dobra opowiadaj!- przerwał Rug
-Co opowiadać?- grzebałam łyżką w jogurcie
-No wczoraj wracałaś z Jorgiem!- wykrzyknął
-Weź tak nie krzycz, bo usłyszy!- spojrzałam w jego stronę, wokół niego kręciło się kilka dziewczyn, które odganiał, ruchem ręki
-Chyba jakiś dzisiaj nie w sosie!- stwierdziła Mech-Powiem Reżyserowi.
-Ciekawe o co chodzi?- zastanowiłam się
-Idź i się dowiedz!- popchnął mnie Rug
-Dobra, dobra już idę.
Skierowałam się w jego stronę uśmiechem i usiadłam naprzeciwko niego.
-Zły humorek?
-Może.
-No dawaj, jestem twoją przyjaciółką. Mi możesz zaufać!- zapewniłam, lecz to co uzyskałam nie zadowoliłoby nikogo
-Ty chyba nic nie rozumiesz! Jak oglądasz materiały dodatkowe do filmów i widzisz zaprzyjaźnionych aktorów, to nie domyśliłaś się jeszcze, że to wszystko gra? Na planie nie ma przyjaźni, nie ma zaufania, związków, miłości! Tu jest tylko rywalizacja!
-Wiesz to nie jest wiek, w którym wszystko jest takie same! Przyjaciele są wszędzie i nieprzyjaciele też! I tu właśnie siedzi jeden!- pełna furii odeszłam od tego bufona, który zawołał
-Wiedziałem, że dać rolę tobie, to jak rzucić się pod samochód!- odwróciłam się na pięcie i jednym ruchem rzuciłam w niego jogurtem, który rozprysł  na jego twarzy i kurtce
- Myślisz, że pierwszy raz ktoś mnie wyzywa. A, tak wolę to jogurt z musli, na które masz uczulenie!- odeszłam
Później………………..
W przyczepie byliśmy tylko ja i Jorge, i Margot, ale ona grzebała w szafie.
-Jakbyś nie zakapowała, to czekam na przeprosiny.
-Hmmm, pomyślmy…… Następny termin mam…. Za 6 lat.
-Aż taka zajęta, użalaniem się nad sobą.
-Błagam!- wrzasnęła Margot- Nie zachowujcie się jak dzieci. Jorge przeproś Martinę, a ona przeprosi ciebie. Zostawiam was samych.
-Niech ona przeprosi pierwsza!
-Zachowujesz się, jak palant. Mógłbyś przeprosić!
Cisza. Palant.
-Przepraszam.-zaczęłam- że rzuciłam w ciebie jogurtem.
Cisza. Idiota.
-Przepraszam, że cię wyzywałem. Proponuje, żebyśmy zaczęli od początku.- uśmiechnął się, a ja utonęłam w jego oczach
-Jorge.- podał mi rękę
-Martina.-uśmiechnęłam się
-Może poszlibyśmy razem na spacer, po pracy?
-Możemy.
Na spacerku <3
Szliśmy ulicami trzymając się za ręce i rozmawiając, jakbyśmy znali się od lat.
Ludzie gapili się na niego, a on skupiony był tylko na mnie. Na moich oczach i włosach, i w ogóle tylko na mnie! A ja utopiona w jego oczach, raz po raz, marząc o jego bliskości. W pewnym momencie, usiedliśmy na ławce, gdy księżyc rozpoczynał swoją wędrówkę.
-Czy ty naprawdę miałeś tyle dziewczyn?
-Większość to były moje siostry, które mnie odwiedzały, a media… sama wiesz.- zaśmiałam się
-Zakochałeś się kiedyś?- wymsknęło mi się
-Tak, nie dawno.- zamarłam, oby warga nie zaczęła mi drgać, zbliżył się do mnie i pogłaskał po policzku, nasz nosy, prawie się spotykały
-Martina, ty jesteś inna, niż reszta dziewczyn.- powiedział i połączył nasze wargi, jest tu chyba dość miękko, dobra, to ja sobie zemdleję…..
                                          c.d.n
 <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
Oto i druga część One Part`a. Tadam! Komentujcie!

Fran,dam,dam,dam.

Rozdział 23

Rozdział 23
„To nie jest twój świat”
Ludmiła kierowała się w stronę klasy. Pewnie nie jesteście w temacie, więc wam wytłumaczę. Lu miała amnezję i śpiewanie nie jest już tym, co kocha, za to odnalazła się w fizyce i teraz  uczy jej w liceum.
Szybkim krokiem skierowała się w stronę auli i jeszcze raz odrzuciła połączenie od Federica. Weszła do sali i narysowała wykres na tablicy. Odkąd uczy, zainteresowanie fizyką wzrosło.
-Tak więc, -skierowała się do uczniów- kto mi powie na czym polega prawo Archimedesa? Javier?
-Ciało zanurzone w cieczy traci pozornie na wadze, tyle ile waży ciecz.
-Dobrze, siadaj. Dzisiaj omówimy temat: Pole elektrostatyczne  w próżni.- znów skierowała się do tablicy i zaczęła pisać obliczenia, gdy do klasy wpadł Fede, a wzrok uczniów powędrował na niego
-Co ty tu robisz?- spytała
-Przyjechałem po ciebie, musimy pogadać. Proszę.- odetchnęła
-Podręcznik strona od 116 do 120,proszę przeczytać i wykonać zadanie 6.- wyszła za nim z klasy
-Co ty najlepszego wyprawiasz?! Wparowałeś mi do klasy i przerwałeś lekcje!
-Przyszedłem cię stąd zabrać!
-Czemu?
-Spójrz na siebie, cała jesteś od kredy i tych wszystkich praw, które i tak ci w niczym nie pomogą! To nie jest twój świat!- zaśmiał się drwiąco
-Od kiedy to mnie tak dobrze znasz? Fede, miałam amnezję, śpiewanie już mnie nie interesuje! To, co ty nazywasz  moim życiem, jest mi nie potrzebne! A teraz wracam do klasy.- chwycił jej rękę i przyciągnął.
-Ty jesteś mi potrzebna!- pocałował ją
                                                               ~**~
-Leoś?- spytałam zaspana
-Co?- równie sennym głosem odpowiedział
Była 8, leżałam wtulona w mojego męża i próbowałam nawiązać konwersację.
-Pamiętasz naszą noc poślubną?
-Tak pamiętam.
-Wiesz, że jestem w ciąży?
-Acha- wiedziałam! nie słucha mnie
5,4,3,2,1, iii
-Że co?- poderwał się-Że ze mną?
-Nie Bradem Pittem!
-Od kiedy wiesz?
-Od ostatniego badania, to z psychiką, było przykrywką, byś zawiózł mnie na USG i żebym mogła być pewna.
-Czyli będziemy mieć synka?
-Córeczkę, Leoś, córeczkę.-przytulił mnie
-Kocham cię!- powiedział
-Ja ciebie też!
                                                         ~**~
-Nova, odbierz!- ciągle krzyczałem do słuchawki, czemu ona nie odbiera
-Halo?- usłyszałem
-Nova? To ja Diego?
-Diego? Czemu dzwonisz?
-Słyszałem, że przyjeżdżasz! Może byśmy gdzieś wyskoczyli, razem?
-Moglibyśmy.
-Ok., to pa!
-Pa!
                                     ~**~
-Leon, Leon wstawaj!
-Co, co, co  jest?- spytał
-Angie miała wypadek, jest przygwożdżona do drzewa, nie przeżyje.
-Bardzo mi przykro, ale chcesz, tam jechać?
-Tak, chce się z nią pożegnać!
Po chwili byliśmy już na miejscu, moc czerwono-niebieskich lamp i głosy syren, zwiastowały, że wypadek jest poważny. Jest, ona zginie! Pobiegłam do niej.
-Angie! Angie! Słyszysz mnie!
-Viola? A co ty tu robisz?- powiedziała, jakby była pijana
-Nie da się ciebie uratować?
-Nie, jeśli odsuną samochód, uszkodzą mnie! I, i tak umrę!- podszedł do nas policjant
-Przepraszam, ale musi się pani odsunąć. Za 2 minuty umrze i musimy być przygotowani. –odsunęłam się i wtuliłam w Leona, zanosząc się głośnym płaczem.

 


-Viola.- powiedział przerażony
-Tak? Umarła już?
-Jakieś 2 minuty temu, ją zabrali. Ale popatrz na rejestrację.-spojrzałam i zamarłam, to była rejestracja samochodu mego taty…..
!@$#!@$#!@$#@!!@$#@!!@#$@!!@#$#@!@##@!~@#$#@!@#@!@#@!
Tadam!
Jestem samotna, w żałobie, bo ktoś mnie zostawił! Nie no żartuje, nie jestem w żałobie, ale w dumie. Aguś ma swego bloga i ładnie pisze. Moja krew, moja!
Buziaczki
Fran,dam,dam,dam



Hej...

Hej, z tej strony okrutna Aguś...
Zabijcie mnie i pochowajcie, co tam tylko chcecie...
Problemy z internetem odeszły, ale jest jedna bardzo ważna sprawa. 
Mianowicie... chciałabym oddać tego bloga całkowicie Fran. Widzę, że Fran zależy na tym blogu, stara się jak może mimo np. braku czasu... Ale nie odchodzę na amen. Przenoszę się na bloga http://ludmi-i-fede-forever.blogspot.com. Mam nadzieję, że wam się spodoba. A więc... cześć! :3 

Aguś ♥

PS Mam inne konto na tym blogu, aczkolwiek nazywam się tak samo - Aguś Verdas.  

środa, 30 października 2013

One Part o Jortini!

  One Part
       O Jortini
                                                                                                                               By  Fran
                                                 Cz. 1 „Brzydkie Kaczątko”
Dostałam  role w serialu. Nie jest on jakiś sławny, ale ma przepiękną fabułę. Opowiada o dziewczynie, która przeprowadza się do Buenos Aires i tam odnajduję przyjaźń i miłość. Jak dostałam tę role? W skrócie, pracowałam jako kelnerka, obsłużyłam reżysera, a on stwierdził, że się nadaje do tej roli. Koniec. Trochę się bałam i wtedy poznałam Mechi. Gra Ludmiłę, serialowy czarny charakter. Od razu się polubiłyśmy i teraz jesteśmy najlepszymi  przyjaciółkami. O, i jest jeszcze ktoś, kto przyciąga moją uwagę, Jorge. Gra Leona, jedną z miłości Violetty,  czyli mnie i pomału staje się moją miłością. No ale, jak to w życiu bywa,  boję się tego, tego, że ja też mu się podobam.
Stałam przed lustrem, a Margot, moja krawcowa, latała wokół mnie, robiąc ostatnie poprawki. Muszę powiedzieć, że wyglądałam naprawdę ładnie. Niebieska sukienka podkreślała wszystkie moje walory i ukrywała resztki tłuszczu, który został po mojej ostatniej diecie, ponieważ mieszkałam w Ameryce Południowej i miałam zwyczaj jedzenia Fast Foodów.
-Gotowe! – wykrzyknęła Margot
- Łał, nie wiedziałam, że mogę wyglądać tak ładnie!
-Nie rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć?- oparła rękę o stojak na wieszaki
-No bo, ja nie należę do tych urodziwych. W szkole nazywali mnie „brzydkim kaczątkiem”. – wyznałam
- Ależ moja kochana! To wspaniale!- wykrzyknęła
-Jak to?- nie rozumiałam
-Ależ Martina! Znasz opowieść o brzydkim kaczątku?- No właśnie, Martina. Tak, nazywam się Martina. Zawsze wydawało mi się ono bardzo kobiece, ale nigdy się taka nie czułam.
-No tak, znam. Kaczątko było odrzucane przez wszystkich, aż w końcu zmieniło się w łabędzia i odleciało ze swoimi. – wyrecytowałam
- A ja tego łabędzia będę się starała uwolnić!- uśmiechnęła się
W tym momencie, ktoś wszedł do przymierzalni. Margot uśmiechnęła się szeroko i zwróciła się do przybysza.
-Jorge! Jesteś! Choć tutaj! Idź się przebrać! Muszę zobaczyć, czy dobrze razem wyglądacie!
Nie, tylko nie on. A co jeśli wyglądam w tej sukni źle? I on mnie zobaczy? Albo się głupio zachowam? Te pytania przelatywały mi przez głowę, kiedy nagle olśniło mnie. Jestem poważną aktorką, założę wszystko na rzecz roli, nie ważne jak w tym wyglądam! Odważnie stanęłam w lekkim rozkroku i odetchnęłam, kiedy mój wzrok spotkał się z przecudownymi oczami, jak migdały i włosami, jak z bajki. Był przecudowny, odebrało mi dech w piersiach, ale nie mogłam mu tego pokazać, dlatego gdy Margot ustawiła nas naprzeciwko siebie, wydukałam.
-Hej.
-Hej, ładnie wyglądasz.
-Dzięki, ty też.- po raz pierwszy usłyszałam komplement od chłopaka
-Dobra, dobra.-przerwała Margot- Koniec tej cudownej i pełnej emocji konwersacji, na plan, już!
Jorge otworzył mi drzwi, a ja bez słowa przemknęłam obok niego, do drugiego pomieszczenia. Próbując otworzyć kolejne drzwi, spotkałam się z oporem.
-Czy to normalne, że te wrota nie chcą się otworzyć? –spytałam z nadzieją na potwierdzenie
-Nie, dopiero co je wymienili.
-Jak to? – zaczęłam pchać je mocniej
-Tak to.- spróbował je ruszyć- Zamknięte.
-Brawo! Powinieneś dostać Nobla! – wyrwało mi się, co za odkrycie!
-Wiele osób mi to mówi.
-Ty naprawdę jesteś taki przemądrzały? – spytałam
- Nie wiem.- ucichł
-Jak to nie wiesz?- usiadłam na krześle, które stało w rogu
-Media mnie kształtują.
-To niemożliwe! Jesteś zwykłym człowiekiem! Sam o sobie decydujesz, sam decydujesz  kim jesteś! Wystarczy się przed kimś otworzyć.- tak, pierwszy udany monolog od miesiąca
-Jesteś pierwszą dziewczyną, która mówi ze mną szczerze.-uśmiechnął się, nagle coś mi się przypomniało, wyciągnęłam wsuwkę, pogmerałam w zamku i otworzyłam drzwi,
-Imponujące!- powiedział z podziwem
-Chyba z milion razy zatrzasnęłam się na zapleczu!- wyznałam
Po zdjęciach, weszłam do mojej przyczepy i opadłam na sofę, gdy nagle zza kotary wypadli Mechi i Rugerro.
-I?- spytali  jednocześnie
-Co i?
- Jak pomiędzy wami? Tobą i Jorge?- spytała Mercedes
- A co ma być? Gramy razem i to wszystko!
-Ej, on cie lubi, ty go lubisz! Idź i zaproś go do kina!- zaproponował Rug, a Mer rzuciła w niego poduszką
-Zamknij twarz!
-Obraziłaś moja dumę artystyczną!- powiedział podnosząc się- Ale tak właściwie czemu nie?
Moja przyjaciółka usiadła po turecku obok mnie.
-Bo nie pozwalają nam na to zasady moralne.
-Błagam! Skończcie ględzić o nas! Nie ma żadnych nas!
-Na razie!- powiedział, a ona mu przytaknęła
-Zamknij twarz!- tym razem ja rzuciłam poduszką
-Jak ja z wami wytrzymuję!- powiedział kuląc się ze śmiechu na podłodze
Około godziny szóstej, postanowiłam przespacerować się po mieście. Zapadał mrok, ale ja nadal wytrwale maszerowałam ulicami. W pewnej chwili ktoś zagrodził mi drogę, porwał w boczną uliczkę i przygwoździł do muru. Było tu zbyt ciemno, bym mogła ujrzeć jego twarz. Byłam skończona! Oby chciał tylko pieniądze, błagam nie gwałciciel, ani morderca!
-Puszczaj!-  szarpałam się, w odpowiedzi usłyszałam głośny śmiech
-To moje miasto, mogę z tobą zrobić co zechcę!- gwałciciel, a jednak
Nie robił tego jakoś szczególnie, po prostu. Bach i już! Gdy skończył, popchnął mnie na śmietnik i w tym momencie dostał mocnym uderzeniem w głowę i upadł. Moje serce zabiło mocniej! Kolejny? Zamknęłam oczy i skuliłam się w kłębek, gdy usłyszałam znajomy głos.
-Wszystko w porządku?- spytał, a ja przyjrzałam mu się bacznie,  to był Jorge
-Martina, wszystko gra?!- wykrzyczał, pokręciłam przeczą co głową i zalałam się łzami
Poczułam jego ramiona otulające mnie i dłoń, która odsunęła mi  włosy z twarzy. Byłam załamana. Właśnie, straciłam dziewictwo.
                                                   c.d.n
!@#$%^&*()_)(*&^%$#@!~!@#$%^&*()_+_)(*&^%$#@!@#$%^&
Ta dam! Oto pierwsza część One Parta! Kiedy kolejna? Nie mam pojęcia, w piątek, sobotę? Mam nadzieje, że wam się podoba, bo ja od razu jestem nim zachwycona! Uwielbiam takie sny! Do kolejnego posta!

Fran
komentujcie!

Kulik!

wtorek, 29 października 2013

Jortini?

Hej,
Jak już możecie wywnioskować to nie jest rozdział, ani One Part. W życiu nie myślałam, że to powiem, ale przyśnił mi się One Part o Jortini. Tyle że, nie będzie miał 1 części, tylko około 3,5. Myślę, że ten pomysł przypadnie wam do gustu, jeśli nie to napiszcie. Zrozumiem. Mówię od razu spodziewajcie się go dziś wieczorem lub jutro.
Fran

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 22

Rozdział 22
„ AntY -Terapia „
Nasz samochód jechał szosą, a właściwie pędził 120 na godzinę, ale to jak sądził Leon, tylko szczegół. Siedziałam na fotelu pasażera, złożone ręce trzymałam na kolanach, przykrytych cieniutkim prochowcem.
-Leon, wracajmy już do domu!- marudziłam
-Nie spocznę, dopóki nie znajdę dla ciebie dobrego psychiatry!
-Byliśmy już u trzech! -zauważyłam- I każdy powiedział nam to samo, a ty wyzwałeś ich od pacanów i nieodpowiedzialnych debili!
-No bo co ma seks do psychiki?
-Dużo!
-Nic!
-Dobra, jedziemy do ostatniego, jeśli ten powie to samo, to już dobrze. Zaczniesz u niego terapię.
-Dziękuje.- poprawiłam się na siedzeniu
-Ale nie będę do niego pajał entuzjazmem!
-Dobrze, nie musisz, ale masz go szanować.
-No dobra! – zacisnął ręce na kierownicy i dodał gazu
Po kilku minutach podjechaliśmy pod przychodnie, wysiadłam z samochodu i zatrzymałam Leona.
-Pozwól, że pójdę sama.
-Ale….
-Ciiiiiiiii. Żadnego ale, pójdę sama i wrócę, a potem jedziemy do twoich rodziców na kolację.
-Jak to ?
-Tak to, zaprosili nas.-skierowałam się w stronę budynku.
Gdy wróciłam, Leon nadal siedział w aucie. Wsiadłam i w milczeniu odjechaliśmy. W połowie drogi odezwał się.
- Ile potrwa ta twoja anty-terapia?
-Czemu anty?
-Bo nie sądzę, że te wszystkie zasady ci pomogą!
-Moglibyśmy już skończyć z tymi uwagami, bo to jest już nie do zniesienia.
Umilkłam i wyjrzałam przez szybę, musiało mu się zrobić głupio, bo po chwili odpowiedział.
-Wiesz, że cię kocham?
-Ja ciebie też.-chwycił mnie za rękę i wjechał na podjazd domu moich teściów
                                        ~**~
Francesco!
Chciałbym Cię bardzo przeprosić, za to co Ci zrobiłem. Nie powinienem tak zareagować i po prostu Cię wysłuchać.
         Wiem, że wyrządziłem Ci wielką krzywdę i żałuję tego, z całego serca. Chciałbym cię przeprosić, za to, że cię zostawiłem i praktycznie osierociłem nasze dziecko. Żałuję tego.
         I dlatego, że zawiodłem cię, jako chłopak, chciałbym ci pomóc jako przyjaciel. Proszę, nie muszę być nikim więcej, tylko przyjacielem. Przepraszam.
                                                                                      Marco
Siedziałam wpatrzona w kartkę, którą czytałam już chyba po raz setny. Przeprasza, ale nie prosi o wybaczenie. Chce mi pomóc, być przyjacielem. Potrzebuję pomocy, bardzo. Jednak wyrządził mi wielką krzywdę, ale ja go kocham. A miłość wybaczy drugiemu człowiekowi wszystko.
                                          ~**~
Ludymiła siedziała na  fotelu, malując paznokcie u stóp, gdy zadzwonił telefon. Odłożyła lakier i spojrzała na ekran, po czym odłożyła telefon z powrotem na stolik. Komórka umilkła, by po chwili znów wydobyć dźwięki piosenki  Dancing Queen. Miała już dosyć, że ciągle do niej dzwonił, podniosła słuchawkę  i starając się mówić jak najbardziej mechanicznie, wyrecytowała formułkę.
-Tu automatyczna sekretarka Ludymiły Ferro, po usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość. Piiiiiiiiii.- Ku jej zdziwieniu, rozmówca nabrał się i po chwili w słuchawce rozbrzmiał głos Federico.
-Lu, z tej strony Fede. Muszę ci to wszystko wyjaśnić, to co zaszło w restauracji, to….. nic nie znaczyło. Jeśli odsłuchasz tę wiadomość, zadzwoń.
-Nigdy do ciebie nie zadzwonię!- wymsknęło się jej
-Ludmi? Odebrałaś?- dobra jak już zaczęłaś to skończ, pomyślała
-Tak odebrałam, bo nie dał byś mi spokoju! Dzwonisz do mnie przez cały dzień! Nie zamierzam słuchać twoich wyjaśnień!
-Ale ja ci muszę powiedzieć, co ta zaszło.
-Co! Co mi powiesz.-łzy zeszkliły jej oczy-Że ta oślizgła jędza, cię pocałowała, a ty nawet jej nie odepchnąłeś! Co więc chcesz mi o tym opowiedzieć?- rozłączyła się i wróciła do malowania paznokci
                                                 ~**~
Miłości pokonać nie można, ona będzie trwać mimo wszystko. Jest wiele przykładów. Na przykład Leon i Violetta, którzy gdy wrócili do domu, po kłótniach dnia dzisiejszego, znów wyznali sobie miłość i zasnęli wtuleni.
Albo Francesca, która wybaczyła Marco, mimo iż ją zranił i spędziła z nim wieczór, jako przyjaciółka. Choć czuła się, jak jego dziewczyna.
Nawet Ludmi, która nie mogła spać, bo ta rozmowa telefoniczna, nie dawała jej spokoju.
A Diego? Diego nadal nie wie, którą kocha……..
!@#$%^&*()_+_)(*&^%$#~!@#$%^&*()_+_)(*&^%$#@!@#$%^
Ja żądam, nie proszę, ŻĄDAM 4 komentarzy.Ploseeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!

Fran,dam,dam,dam.
Ps:Mam pytanie. Wolicie,żeby rozdziały ukazywały się góra dwa razy w tygodniu i były super długie czy co najmniej cztery razy w tygodniu,ale krótsze.