One Part
O Jortini
By Fran
CZ.
2 “ Na planie nie ma miłości”
Nie wiem ile tak siedzieliśmy, wtuleni, samotni,
zmarznięci, o północy w bocznej uliczce. Kiedy zapasy łez się wyczerpały, po
woli zaczęłam dochodzić do siebie. Tak właściwie, to skąd on wiedział, że tu
będę, czemu przeszedł akurat tędy i czy on mnie przypadkiem nie śledził?!Oparłam
głowę o jego ramię.
-Już dobrze. Musimy wracać, zanim przeziębimy się na
dobre. Jak nas zobaczy reżyser, to nas zatłucze.
Pomógł mi wstać i razem pomaszerowaliśmy w stronę
planu. Nawet nie zauważyliśmy kiedy nasze ręce się złączyły. W pewnym momencie
zauważył, że trzęsłam się z zimna, bo zegar wybił 12, a ja nie miałam na sobie
nic cieplejszego. Zdjął z siebie kurtkę i okrył mnie, odprowadził do przyczepy.
Chciałam mu oddać kurtkę, ale odmówił.
-Zachowaj sobie, mam jeszcze z milion!- uśmiechnęłam
się, pocałował mnie w policzek, a ja
zamarłam
-Dobranoc! – powiedział i skierował się w swoją
stronę
-Dobranoc!- wydusiłam- I dziękuje za ratunek!-
uśmiechnął się i zniknął z pola widzenia, weszłam do przyczepy i opadłam na
łóżko.
„On mnie pocałował w policzek!” to zdanie tańczyło w
mojej głowie, do czasu, aż zasnęłam.
-Martina wstawaj!- usłyszałam głos Mechi, otworzyłam
oczy i rozejrzałam się
-No wstawaj, zaraz śniadanie!
-Och, nie jestem głodna!- chciałam jeszcze trochę
pospać
-Ach, nie udawaj! Wstawaj! Dobre śniadanie trzeba
zjeść!
-Błagam nie zamieniaj się w moją matkę.-powiedziałam
lecząc się do łazienki
Po chwili wyszłam z przyczepy i skierowałam się
stronę cateringu. Było tam sześć stołów z jedzeniem i chyba ze sto stoliczków
dwuosobowych i trzyosobowych. Nakładając sobie trochę chleba, jajka, wędlinę i
jogurt z musli, skierowałam się w
kierunku moich przyjaciół.
-Dzień dobry!- zawołałam
-O! Jednak księżniczka wstała!
-Cichaj Mechi!
-Dobra opowiadaj!- przerwał Rug
-Co opowiadać?- grzebałam łyżką w jogurcie
-No wczoraj wracałaś z Jorgiem!- wykrzyknął
-Weź tak nie krzycz, bo usłyszy!- spojrzałam w jego
stronę, wokół niego kręciło się kilka dziewczyn, które odganiał, ruchem ręki
-Chyba jakiś dzisiaj nie w sosie!- stwierdziła
Mech-Powiem Reżyserowi.
-Ciekawe o co chodzi?- zastanowiłam się
-Idź i się dowiedz!- popchnął mnie Rug
-Dobra, dobra już idę.
Skierowałam się w jego stronę uśmiechem i usiadłam
naprzeciwko niego.
-Zły humorek?
-Może.
-No dawaj, jestem twoją przyjaciółką. Mi możesz
zaufać!- zapewniłam, lecz to co uzyskałam nie zadowoliłoby nikogo
-Ty chyba nic nie rozumiesz! Jak oglądasz materiały
dodatkowe do filmów i widzisz zaprzyjaźnionych aktorów, to nie domyśliłaś się
jeszcze, że to wszystko gra? Na planie nie ma przyjaźni, nie ma zaufania, związków,
miłości! Tu jest tylko rywalizacja!
-Wiesz to nie jest wiek, w którym wszystko jest
takie same! Przyjaciele są wszędzie i nieprzyjaciele też! I tu właśnie siedzi
jeden!- pełna furii odeszłam od tego bufona, który zawołał
-Wiedziałem, że dać rolę tobie, to jak rzucić się
pod samochód!- odwróciłam się na pięcie i jednym ruchem rzuciłam w niego
jogurtem, który rozprysł na jego twarzy
i kurtce
- Myślisz, że pierwszy raz ktoś mnie wyzywa. A, tak
wolę to jogurt z musli, na które masz uczulenie!- odeszłam
Później………………..
W przyczepie byliśmy tylko ja i Jorge, i Margot, ale
ona grzebała w szafie.
-Jakbyś nie zakapowała, to czekam na przeprosiny.
-Hmmm, pomyślmy…… Następny termin mam…. Za 6 lat.
-Aż taka zajęta, użalaniem się nad sobą.
-Błagam!- wrzasnęła Margot- Nie zachowujcie się jak
dzieci. Jorge przeproś Martinę, a ona przeprosi ciebie. Zostawiam was samych.
-Niech ona przeprosi pierwsza!
-Zachowujesz się, jak palant. Mógłbyś przeprosić!
Cisza. Palant.
-Przepraszam.-zaczęłam- że rzuciłam w ciebie jogurtem.
Cisza. Idiota.
-Przepraszam, że cię wyzywałem. Proponuje, żebyśmy
zaczęli od początku.- uśmiechnął się, a ja utonęłam w jego oczach
-Jorge.- podał mi rękę
-Martina.-uśmiechnęłam się
-Może poszlibyśmy razem na spacer, po pracy?
-Możemy.
Na
spacerku <3
Szliśmy ulicami trzymając się za ręce i rozmawiając,
jakbyśmy znali się od lat.
Ludzie gapili się na niego, a on skupiony był tylko
na mnie. Na moich oczach i włosach, i w ogóle tylko na mnie! A ja utopiona w
jego oczach, raz po raz, marząc o jego bliskości. W pewnym momencie, usiedliśmy
na ławce, gdy księżyc rozpoczynał swoją wędrówkę.
-Czy ty naprawdę miałeś tyle dziewczyn?
-Większość to były moje siostry, które mnie
odwiedzały, a media… sama wiesz.- zaśmiałam się
-Zakochałeś się kiedyś?- wymsknęło mi się
-Tak, nie dawno.- zamarłam, oby warga nie zaczęła mi
drgać, zbliżył się do mnie i pogłaskał po policzku, nasz nosy, prawie się
spotykały
-Martina, ty jesteś inna, niż reszta dziewczyn.-
powiedział i połączył nasze wargi, jest tu chyba dość miękko, dobra, to ja
sobie zemdleję…..
c.d.n
<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
Oto i druga część One Part`a. Tadam! Komentujcie!
Fran,dam,dam,dam.
super super superrr czekam na next i oczywiście na Jortini.
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następna część uwielbiam twojego bloga.
Papatki i pozdrawiam <3
Miło, moja imienniczko,miło mi bardzo!
UsuńWOW!!!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejną część!
Życzę wenki!!!
thx
UsuńFran,dam,dam,dam!
Boskie, ale najlepsze : jest tu chyba dość miękko, dobra, to ja sobie zemdleję…..
OdpowiedzUsuńPo prostu sama spadłam z mojego miękkiego krzesła jak to przeczytałam
Czekam na kolejną część
Boski jest <3 Kocham, kocham, kocham! Cudowne :* I takie fajne <3 Ale biedna była Tini w poprzedniej części :( Najlepsze jak się kłócili albo jak Martina "to ja sobie zemdleję" <3 Kiedy next? Mam nadzieję że szybko :* Czekam niecierpliwiet <3 ~~Kate
OdpowiedzUsuń