sobota, 5 października 2013

Rozdział 15

Rozdział 15 „Milczący telefon”
Violetta
Zobaczyłam list. List przyczepiony do okna na dwa kawałki taśmy klejącej. List, a właściwie listy, nie zostały zaadresowane, znaczy ,że ktoś je tu dostarczył, osobiście. Rozerwałam pierwszą kopertę, wyjęłam zawartość i zaczęłam czytać.
Droga Violetto!
Nie myślałem, żeś zdolna wyrządzić  mi tyle bólu. Jesteś naiwnym dzieckiem, które ciągle jeszcze nie wie, czego chcę. Miałem nadzieję, że to się niedługo skończy, ale nie! Ty musiałaś się zgodzić, chcesz wyjść za Leona Verdasa! Tego, przez którego w nocy płakałaś, tego, który ciągle cię ranił! Zastanowiłaś się nad tym? Nie. Czemu? Bo uważasz, że jest dla ciebie stworzony! Dziecko, ty masz 18 lat, studia, nauka, potem związki! Nie jesteś gotowa, tylko ci się wydaje! Chcesz mieć to za sobą, jesteś słaba. Potrzebujesz opieki, rodzicielskiej. Jesteś zmęczona, nie chcesz usiąść na poduszkach, które ci posłałem, wolisz jego kolana, chcesz być w jego ramionach. Czemu? Bo masz mleko pod nosem i uważasz, że prawdziwą miłość znajduję się od zaraz. Ale nie. Najchętniej zamknąłbym cię w wieży i nigdy nie wypuszczał. Zastanów się, czy tego chcesz. Zerwij zaręczyny! I tak przerwę wasz ślub!
Tata
Zacisnęłam pięści, zaraz jednak moje oczy zeszkliły się. Mój ojciec, takie coś? Nie to niemożliwe, a jednak….
-Violetta wszystko dobrze?- usłyszałam  głos Leona
-Nic nie jest dobrze! –wcisnęłam mu list w dłoń, szybko przeczytał i spojrzał na mnie
-Violetta…
-Leon, nie możemy! Ja nie chcę! Nie chcę, by mój ślub przewał mój ojciec! –wybuchnęłam
-To jakieś nieporozumienie. Zadzwoń do niego! – podał mi moją komórkę, wybrałam numer, sygnał, poczta głosowa, zostaw wiadomość, uff!
-Tato, to ja Violetta. Dostałam twój list. Odzwoń.-rozłączyłam się i odetchnęłam, staliśmy teraz, w salonie, milcząc. Pogłaskał mnie po policzku.
-Na ciebie mogę czekać całe życie, a nawet dłużej. – uśmiechnęłam się
-Już późno, też bym nie odebrała. – próbowałam sobie wyjaśnić całą tą sytuacje
-Tak, rozumiem.
-Zostaniesz ze mną? – spytałam
-Taki miałem zamiar. – wskazał na torbę
-Yy nie mam rozłożonego tapczanu w pokoju gościnnym. Poczekaj chwilę.
-Nie, nie przemęczaj się. Będę spał na kanapie. – zapewnił mnie
- Jak chcesz. – westchnęłam i oparłam głowę o jego ramie, oplótł mnie ręką i mocno przytulił
-Kocham cię. – szepnął
- Ja ciebie też. – odpowiedziałam cicho
                                                   ~**~
Następnego dnia, wstałam i szybko udałam się do łazienki. Wzięłam zimny prysznic, żeby zmyć z siebie ciężar wczorajszej nocy. Otuliłam się ręcznikiem i wsmarowałam sobie balsam w ciało. Była sobota, chciałam sobie  poeksperymentować ze stylizacjami. Zaczęłam od  fryzur, następnie makijażu, a na końcu z ubraniami. Efekt końcowy w pełni mnie zadowolił.





 
Gotowa chwyciłam torbę i chwyciłam telefon, lecz zanim wyszłam zmieniłam etui, na pasujące do stroju.

Usiadłam w pobliskiej kawiarni i zamówiłam koktajl bananowy, położyłam telefon na stoliku i czekałam na sygnał. Jednak telefon milczał. Patrzyłam na dzieci bawiące się w parku piłką, na biegające psy, na zakochanych siedzących na ławce, czule się obejmując. Westchnęłam, gdyby to było takie proste. Nagle usłyszałam dzwonek  telefonu, bez spoglądnięcia, kto dzwoni odebrałam.
-Halo? – spytałam podekscytowana
- Violetta? Gdzie jesteś?
- A, to ty Leon.-powiedziałam smętniej
-Coś nie tak?
- Wszystko dobrze, ale czekałam na inny telefon.
-Od ojca?
-Tak.
-Zadzwoni, mówię ci, ale musisz być cierpliwa.
-Dobrze, kocham cię ,papa!
-Pa!
Westchnęłam, nie miałam co liczyć. Szybko wstałam i przeszłam przez park żwawym krokiem. Skręciłam w boczną uliczkę i tym sposobem, byłam już pod domem. Weszłam, Leon siedział na kanapie, gdy weszłam szybko się podniósł.
- Czemu wyszłaś?
-Chciałam pobyć sama.
-Dobrze, ale mogłaś chociaż napisać SMS-a!
-Przepraszam, śpieszyło mi się.
-Nie ma sprawy. – pocałował mnie, weszłam na górę, podłączyłam telefon do ładowarki i weszłam do wanny. Umyłam włosy i szybko je wysuszyłam, spojrzałam na siebie w lustrze.
Jesteś tylko dzieckiem.

Te słowa przeleciały mi przez głowę, wzdrygnęłam się. Szybko ubrałam się i bez poprawy makijażu, wróciłam do pokoju. Spojrzałam na wyświetlacz  komórki1 nieodebrane połączenie od taty…

Zależało mu, by ze mną porozmawiać. W tym momencie świat zawirował, straciłam grunt pod stopami, zemdlałam.
!#$%#@#$^*&()(*&^*%#$!@$#%^^#$%^%*&(*^%#^&%#$^&$
Buhahaha! Fran bawi się wklejaniem zdjęć! Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
3 komentarze= rozdział 16
Yey!
Fran,dam dam dam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz