Rozdział 15 „Milczący telefon”
Violetta
Zobaczyłam list. List przyczepiony do okna na
dwa kawałki taśmy klejącej. List, a właściwie listy, nie zostały zaadresowane,
znaczy ,że ktoś je tu dostarczył, osobiście. Rozerwałam pierwszą kopertę,
wyjęłam zawartość i zaczęłam czytać.
Droga Violetto!
Nie myślałem, żeś
zdolna wyrządzić
mi
tyle bólu. Jesteś naiwnym
dzieckiem, które ciągle
jeszcze nie wie, czego chcę. Miałem nadzieję, że to
się niedługo skończy,
ale nie! Ty musiałaś się
zgodzić, chcesz wyjść za Leona Verdasa! Tego, przez którego w nocy
płakałaś,
tego, który ciągle cię ranił!
Zastanowiłaś się nad
tym? Nie. Czemu? Bo uważasz, że jest dla ciebie stworzony! Dziecko, ty masz
18 lat, studia, nauka, potem związki!
Nie jesteś gotowa, tylko ci się wydaje! Chcesz mieć to za sobą, jesteś słaba. Potrzebujesz opieki, rodzicielskiej.
Jesteś zmęczona, nie chcesz usiąść na poduszkach, które ci posłałem,
wolisz jego kolana, chcesz być w
jego ramionach. Czemu? Bo masz mleko pod nosem i uważasz, że
prawdziwą miłość
znajduję się od zaraz. Ale nie. Najchętniej zamknąłbym cię w wieży i nigdy nie wypuszczał. Zastanów się, czy tego chcesz. Zerwij zaręczyny! I tak przerwę wasz ślub!
Tata
Zacisnęłam pięści, zaraz jednak moje oczy
zeszkliły się. Mój ojciec, takie coś? Nie to niemożliwe, a jednak….
-Violetta wszystko dobrze?- usłyszałam głos Leona
-Nic nie jest dobrze! –wcisnęłam mu list w
dłoń, szybko przeczytał i spojrzał na mnie
-Violetta…
-Leon, nie możemy! Ja nie chcę! Nie chcę, by
mój ślub przewał mój ojciec! –wybuchnęłam
-To jakieś nieporozumienie. Zadzwoń do niego!
– podał mi moją komórkę, wybrałam numer, sygnał, poczta głosowa, zostaw
wiadomość, uff!
-Tato, to ja Violetta. Dostałam twój list.
Odzwoń.-rozłączyłam się i odetchnęłam, staliśmy teraz, w salonie, milcząc.
Pogłaskał mnie po policzku.
-Na ciebie mogę czekać całe życie, a nawet
dłużej. – uśmiechnęłam się
-Już późno, też bym nie odebrała. –
próbowałam sobie wyjaśnić całą tą sytuacje
-Tak, rozumiem.
-Zostaniesz ze mną? – spytałam
-Taki miałem zamiar. – wskazał na torbę
-Yy nie mam rozłożonego tapczanu w pokoju
gościnnym. Poczekaj chwilę.
-Nie, nie przemęczaj się. Będę spał na
kanapie. – zapewnił mnie
- Jak chcesz. – westchnęłam i oparłam głowę o
jego ramie, oplótł mnie ręką i mocno przytulił
-Kocham cię. – szepnął
- Ja ciebie też. – odpowiedziałam cicho
~**~
Następnego dnia, wstałam i szybko udałam się
do łazienki. Wzięłam zimny prysznic, żeby zmyć z siebie ciężar wczorajszej
nocy. Otuliłam się ręcznikiem i wsmarowałam sobie balsam w ciało. Była sobota, chciałam
sobie poeksperymentować ze stylizacjami.
Zaczęłam od fryzur, następnie makijażu, a
na końcu z ubraniami. Efekt końcowy w pełni mnie zadowolił.
Gotowa chwyciłam torbę i chwyciłam telefon, lecz
zanim wyszłam zmieniłam etui, na pasujące do stroju.
Usiadłam w pobliskiej kawiarni i zamówiłam koktajl
bananowy, położyłam telefon na stoliku i czekałam na sygnał. Jednak telefon
milczał. Patrzyłam na dzieci bawiące się w parku piłką, na biegające psy, na
zakochanych siedzących na ławce, czule się obejmując. Westchnęłam, gdyby to
było takie proste. Nagle usłyszałam dzwonek
telefonu, bez spoglądnięcia, kto dzwoni odebrałam.
-Halo? – spytałam podekscytowana
- Violetta? Gdzie jesteś?
- A, to ty Leon.-powiedziałam smętniej
-Coś nie tak?
- Wszystko dobrze, ale czekałam na inny
telefon.
-Od ojca?
-Tak.
-Zadzwoni, mówię ci, ale musisz być
cierpliwa.
-Dobrze, kocham cię ,papa!
-Pa!
Westchnęłam, nie miałam co liczyć. Szybko
wstałam i przeszłam przez park żwawym krokiem. Skręciłam w boczną uliczkę i tym
sposobem, byłam już pod domem. Weszłam, Leon siedział na kanapie, gdy weszłam
szybko się podniósł.
- Czemu wyszłaś?
-Chciałam pobyć sama.
-Dobrze, ale mogłaś chociaż napisać SMS-a!
-Przepraszam, śpieszyło mi się.
-Nie ma sprawy. – pocałował mnie, weszłam na
górę, podłączyłam telefon do ładowarki i weszłam do wanny. Umyłam włosy i
szybko je wysuszyłam, spojrzałam na siebie w lustrze.
Jesteś tylko dzieckiem.
Te słowa przeleciały mi przez głowę, wzdrygnęłam
się. Szybko ubrałam się i bez poprawy makijażu, wróciłam do pokoju. Spojrzałam
na wyświetlacz komórki1 nieodebrane połączenie
od taty…
Zależało mu, by ze mną porozmawiać. W tym
momencie świat zawirował, straciłam grunt pod stopami, zemdlałam.
!#$%#@#$^*&()(*&^*%#$!@$#%^^#$%^%*&(*^%#^&%#$^&$
Buhahaha! Fran bawi się wklejaniem zdjęć! Mam
nadzieję, że rozdział się spodoba.
3 komentarze= rozdział 16
Yey!
Fran,dam dam dam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz