środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 11

                       Gdy wróciłam z baru, bez kolacji wleciałam na górę do pokoju, by napisać piosenkę.Do melodii z rana.W głowie miałam tylko to, by Leon do mnie wrócił.Kocham go, bardzo, bardzo go kocham i pragnę go przy sobie. Chwyciłam zeszyt i ołówek i zaczęłam nucić.Słowa praktycznie same ze mnie płynęły, a do tego czułam, że gdzieś tam Leon czuje, że piszę tą piosenkę dla niego.Nie minęło pół godziny,a tekst był gotowy, teraz trzeba było wszystko złączyć.Zagrałam pierwsze akordy, gdy nagle zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam słodziutki napis "Leoś<3". Rzuciłam się na łóżko i odebrałam, po czym przypomniałam sobie, że ze mną zerwał, więc z poważnym tonem powiedziałam.
-Halo?-w odpowiedzi zastałam chwilę ciszy, po czym usłyszałam jego kojący głos
-Violetta? Musimy pogadać. Dzwonię, żeby powiedzieć ci, że zachowujemy się jak dzieci, unikając siebie i w ogóle. Myślę, że możemy być po prostu przyjaciółmi?-powiedział
-Tak, możemy. Chyba będzie nam tak dobrze.-skłamałam, być przyjaciółmi, a to w ogóle realne?
Ale jednak to lepsze niż nic. Wróciłam do piosenki, ale nie udawało mi się, straciłam chęć do układanie jej. Być przyjaciółką Leona, czym dam radę wytrzymać choć dzień?
Francesca
Jakby tu się ubrać na ta randkę? Myślałam, kiedy szłam przez park.Ubrać się inaczej czy tak samo, jak zwykle? Marco lubi mój zwyczajny styl czy może preferuje coś innego? A co jeśli ubiorę się brzydko? Jeśli mu się nie spodoba? Przystanęłam obok drzewa i spojrzałam na kobietę i kręcących się wokół niej
dwóch mężczyzn. W pewnej chwili jeden z nich wyrwał jej torebkę z ręki i pobiegł przy okazji popychając mnie. Spodziewałam się najgorszego, jako iż stałam przed ławką, to upadając uderzę się o jej kant i rozbiję sobie głowę.Przymknęłam oczy by nie wiedzieć upadku i wylądowałam w czyiś ramionach. Poczułam skórzaną kurtkę i byłam pewna, kto mnie uratował. Otworzyłam oczy i ujrzałam jego twarz, uśmiechnęłam się.
-Jesteś cała?-spytał
-Tak.Chyba tak.-odpowiedziałam, nie zwracając uwagi na otarty łokieć, szczypiący jak nie wiem co
-Jesteś pewna?-spytał spoglądając na łokciową ranę
-To nic.-stwierdziłam
-A głowa?-spytał badawczo, pogładziłam włosy w poszukiwaniu krwi, lecz jej nie znalazłam
-Jest dobrze.-uśmiechnęłam się , po czym odwzajemniłam jego spojrzenie, patrzeliśmy tak na siebie chwilę, a potem Marco pomógł mi wstać.
-Ehm, dzięki za ratunek.-powiedziałam niepewnie
-Nie ma za co.-odpowiedział z uśmiechem, po czym wyjął z kieszeni kurtki chustę i przyłożył do obficie krwawiącego łokcia
-Zachowaj ją sobie.-oznajmił-Jesteś pewna, ze wszystko okej?
-Tak, na prawdę. Dam sobie radę. Jeszce raz bardzo ci dziękuje.-powiedziałam po czym po chwili obustronnej niepewności podeszłam do niego i go przytuliłam, po czym odeszłam machając.
                      Łokieć piekł mnie teraz ogromnie, szybko wróciłam do domu i poprosiłam mamę o opatrunek. Opowiedziałam jej zmyśloną historyjkę o dzieciach kolarzu i o mnie, po czym poszłam do swojego pokoju pogrążyć się w marzeniach.
Naty
Przyjechałam do Buenos Aires po miłość. Nie oszukujmy się, zawsze byłam szarą myszką, ale teraz postanowiłam zdobyć chłopaka. Dlatego zgodziłam się na propozycję wujka Pabla (tak Naty jest jego siostrzenicą) i wyjechałam z Kanady.Towarzyszyłam wujkowi na każdych zajęciach, obserwowałam chłopców, lecz żaden nie przypadł mi do gustu.Szukałam po klubach, kawiarniach, bibliotekach-nic nie znalazłam.
                       Siedziałam teraz na zajęciach u wujka i oglądałam występy uczniów, kilkoro z nich wróciło właśnie z przerwy i widzę ich po raz pierwszy. Na przykład Maxi, on chyba jest z nich najlepszy- to jak się porusza, sprawia , że czuję się weselsza.A jak rapuje! On mi się podoba, bardzo i w dodatku wydaje mi się, że ja mu też. Kiedy po występie usiadł na drugim końcu sali dokładnie mu się przypatrywałam i odwracałam wzrok kiedy się poruszył. Odwróciłam właśnie głowę, gdy poczułam to uczucie, kiedy ktoś się na ciebie gapi. Dalej Natalia odwróć tę głowę! Krzyczałam w sobie, zebrałam się na odwagę i bach! Nasze spojrzenia się spotkały, zakłopotana uśmiechnęłam się i właśnie wtedy stanął przede mną Pablo.
!&*&^%$%*(*&^%$@#$%^&*()
Kolejny rozdział dodany w szybkim tempie. Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo pierwszy raz piszę o Naxi! Yey! Komentujcie!
Fran<3

3 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że Leonetta już blisko <333
    Marcesca <333
    Biedna Fran ;(( <3
    Naxi<33

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się że piszesz tak często!!
    Rozdział jak zwykle świetny!!

    Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń