-Czego nie mogę się dowiedzieć?- powtórzyła pytanie
-Yyyyy....-jęknęła Camila
-Camila co się tu wyrabia, o co chodzi?-nagle Camilę oświeciło
-Chciałam tylko, żeby to Pablo wam powiedział, że zagracie rolę drugoplanowe. Dokładniej tancerki. Tylko!
-I nie mogłaś nam tego przekazać osobiście?!
-Niestety gwiazda musi ćwiczyć!- powiedziała i odeszła krokiem dumnej jak paw diwy
-Odkąd dostała tę role jest jakaś dziwna.No cóż, ja wracam do studia. Wytłumaczyć tę sprawę z Lu. Dam wam znać, jak będziemy podcinać naszej diwie skrzydełka, tego nie można przegapić! Leon widzimy się później w Resto?
-Na pewno będę- krzyknąłem
Violetta
-Pablo musimy porozmawiać!- zawołałam
-Jeśli chodzi o rolę główną to nie mam nic do powiedzenia.
-Ale to ważne.
-No dobrze, słucham.
-Więc, będziesz zły, ale to była konieczność. Namówiłam cię na to przedstawienie, bo chciałam, by główną role dostała Ludmiła. Odkąd jestem w Studiu zawsze ja je dostawałam, czułam się jak na specjalnych prawach.
-To była wina..
-To nie była wina mojej cioci, bo byłeś zawsze wyżej postawiony! Wracając do tematu. Dlatego wkradłam się wczoraj i zmieniłam wyniki castingu, żeby to Lu wygrała.
-Violetta!
-Wiem jesteś w szoku. Ale nie byłam jedyna, po mnie zrobił to ktoś ponownie, tak by to Camila wygrała... Przepraszam.
-Nie będę mógł tolerować takiego zachowania. Pomyśle nad karą dla ciebie i drugiego oszusta. Zawiodłaś mnie Violetto.-powiedział Pablo i odszedł
-Lu przepraszam nie dało się nic zrobić. - dziewczyna przytuliła koleżankę- Przepraszam.
W sali nie było nikogo prócz dziewczyn i Cami.
-Violetta! Nie wierze, że jesteś zdolna do takich czynów! Zachowałaś się jak idiotka!-powiedział Cami
-Masz jakieś wąty? Zachowujesz się jakbyś była najcudowniejsza na świecie!
-Jestem!
-Nie!-krzyknęłam
-To dlaczego mnie wybrano?- Violetta stanęła jak wryta
-To byłaś ty.Ty zmieniłaś wyniki! Jesteś oszustką! Myślałam, że się przyjaźnimy, ale ty tylko wszystkich okłamujesz, żmijo!
-Violetto proszę bez takich słów!-usłyszał głos Pablo
-Ja, ja wszystko wytłumaczę.
-Dość mam twoich tłumaczeń na dziś, zmieniasz wyniki, a potem obwiniasz koleżankę!
\-Pablo, ale...
-Żadnych ale. Nie będziesz występowała w tym przedstawieniu. A ty Ludmiło...
-Ale ona nic nie zrobiła!- krzyknęłam
-Ludmiła będziesz tylko tancerką.
-Dobrze.Widać, że większość osób ze Studia się zgadza. Powinnam być w ostatnim rzędzie, bo jeszcez mnie ktoś zauważy i przyćmię światło naszej gwiazdy.- wyszła
-Camilo w kantorku zrobiono twoją garderobę.
- Dobrze, szafki są stanowczo za małe.
-A na to pan nie zwraca uwagi!- zdziwiłam się
-Bo cię zawieszę!
- Studio schodzi na psy!- szepnęłam wychodząc
W Resto
-Potem groził mi zawieszeniem! Ja tak nie mogę!- płakałam
-Viola spokojnie. Będzie dobrze.
-Tak, nie ma co się przejmować. A ty jaką rolę dostałeś?
-Gram głównego chłopaka.
-Gratulację.
- Nie jesteś zazdrosna?
-Po co bym miała być? Jesteśmy razem i nic nas nie rozdzieli.- uśmiechnęłam się
-Okej, jutro ćwiczymy scenę 32. Czyli scenę z ...- wlepił oczy w tekst
-Scenę czego?
-Pocałunku.-wyszeptał, a ja przypomniałam sobie jak to poprzedniego wieczoru całowałam się z Diego
!@*()_*&^%$#@!@#$%^&*())&^$@!@#$%^&*()_
Oto rozdział 5, ponownie przepraszam, że miałam tak długą przerwę w pisaniu, ale już powracam.
Komentujcie!
Fran,dam, dam,dam!
niedziela, 24 listopada 2013
sobota, 23 listopada 2013
Rozdział 4
Violetta
Spacerowałam z nim po parku, trzymając za rękę. Tak wiem, trochę nagięłam zasady i zakochałam się. Ale co tam, warto.
-Słuchaj, a gdzie ty chodzisz?-spytałam
-Nie rozumiem.
-Gdzie chodzisz, do szkoły?-patrzył na mnie zbity z tropu
-Aha, ja.... chodzę do szkoły muzycznej.-powiedział cicho
-Naprawdę? W życiu nie pomyślałabym, że śpiewasz! Ale to się świetnie składa, bo będziemy więcej czasu spędzać razem!- stanęłam przed nim i uśmiechnęłam się- I Fran będzie, i Cami, i Maxi i Diego! No i oczywiście Fedymiła!
-Kto to Fedymiła?-spytał
-To Fede i Lu, nasza ukochana parka!- wykrzyknęłam- To co idziemy?
-Jasne.
Leon
Gdy stanąłem przed Studiem on Beat, po raz pierwszy poczułem, że na prawdę chcę tu być. Chociaż w mundurku nie wyglądałem najlepiej to nie wstydziłem się go. I oto stanęła przede mną w kremowej bluzce z tarczą,żakiecie i spódnicy. Wyglądała przepięknie, najładniej ze wszystkich tych tak samo ubranych dziewczyn, wyróżniała się.
-No chodź!- pociągnęła mnie za sobą
-Co tak pędzisz? Jeszcze mamy czas do zajęć!
-Mam sprawę do załatwienia.
Weszła do sali głównej, stanęła przed Ludmiłą, a ja tak jak Fede, ustawiłem się za moją damą.
-Lu, wiem nie układało się nam, jako koleżanki. I w te wakacje zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam. I chcę ci to wynagrodzić, dlatego wystawimy spektakl, w którym zagrasz główną rolę. Będzie normalny casting, ale trochę namieszam w wynikach.- Popatrzyła na nią i po chwili uścisnęły się.
-Naprawdę to dla mnie zrobisz?
-Tak zrobię.
- A zrobisz coś jeszcze?
-Mhm.
-Weźmiesz udział w castingu, by wszyscy wiedzieli, że możesz ze mną wygrać i ja mogę z tobą.- Violetta uśmiechnęła się
Na przerwie stałem i rozmawiałem z Camilą, Diegiem i Naty.
-Nie tak nie może być.- stwierdziła Camila
-Nic z tym nie zrobisz wygra Lu i tyle. Po to ,to jest.- tłumaczył Diego
-Właśnie, że zrobię, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć. Skoro Viola zmieni wyniki to ja też!
-Nie no, Cami proszę!- jęknęła Naty
Dobra odrobina akcji? Dobra.... Więc jest już po przesłuchaniu i Viola namieszała w wynikach, teraz kolej na Cami.
Diego
Camila kazała mi zostać po lekcjach, a dy Studio praktycznie opustoszało,wkradła się do pokoju nauczycielskiego, by namieszać w wynikach. Ja miałem stać na straży i odciągać wszystkich od pokoju.Nagle zobaczyłem Viole, szła w kierunku nauczycielskiego.
-Hej.
-Hej zostawiłam torbę w pokoju nauczycielskim.
-YYYYY
-Coś nie tak?
-Nie wszystko gra.-znów skierowała się w swoim kierunku, gdy pod presją chwyciłem ją za rękę przyciągnąłem i pocałowałem.Na początku była zdezorientowana, ale potem sama rozluźniła się.
Mam nadzieję,że Camila i Leon się o tym nie dowiedzą.
Camilla
Otworzyłam wyniki, że co? Tylko 2 głosy na mnie, 6 na Violę i 12 na Lu! GRRRRRR! Byłam świetna! Chcę tę rolę, bardzo! Dobra zmieniamy 2 głosy na Violę, 6 na LU i 12 na mnie. No świetnie! W końcu to ja będę gwiazdą.
- Quien le pone limite al deseo,oh
cuando se quiere triunfar
No importa nada,lo quiero,oh
es cantar y bailar
La diferencia esta aqui dentroen mi circuito mentalSoy una estrella destinada a brillar
Zaśpiewałam na cały głos, trzeba rozpocząć próby, gwiazda musi błyszczeć!
W dniu wyników
-Proszę wszystkich o uwagę!- powiedział Pablo
-Lu czas byś zabłyszczała- szepnęła do niej Viola, gdyby tylko wiedziały
-Otóż główną bohaterkę zagra.... Camila!
-Co?- wrzasnęła Viola- To jakaś pomyłka!
Lu wybiegła z sali.
-Lu zaczekaj!- Viola pobiegła za nią
-Lu!-Fede też pobiegł
-Viola!- No i Leon i Diego
-Diego!- pobiegłam za nimi
Violetta
-Lu przepraszam! Nie wiem jak to się stało.
-To nie twoja wina, ja jestem po prostu beztalenciem.
-Nie mów tak,jesteś wspaniała!Taką cię kocham!-powiedział Fede, a dziewczyna wtuliła się w niego
-Chodźcie idziemy to wszystko odkręcić!- no i poszliśmy
Leon
-Leon!- wrzasnęła Cami-Nawet nie próbuj wygadać!
-Cami tak nie można! Zachowałaś się po chamsku!
-Ani Viola, ani Lu, ani Fede, ani Pablo nie mogą się dowiedzieć, że....
-Czego nie mogę się dowiedzieć?-usłyszeliśmy głos za nami, Camila stanęła jak wryta stała tam Violetta
!@#$%^&*()_)(&^%$#@!@#$%^&*)
Przepraszam,że tak długo nie było rozdziału. Postaram się nadgonić! Komentujcie!
Fran, dam,dam,dam!
środa, 13 listopada 2013
Yey
Otóż dziś są moje urodzinki, ostatnio były urodzinki Justi Z i.... kogoś jeszcze. Na pewno. Więc składam urodzinowe życzenia urodzonym w listopadzie. Zdrowia, szczęścia, pomyślności na herbate dużo gości! Yey! Wszystkiego naj!
Fran,dam,dam,dam
Fran,dam,dam,dam
wtorek, 12 listopada 2013
Rozdział 3
Najlepsza randka/ Koniec zakładu
Siedzieliśmy w sali kinowej, oprócz nas w ostatnim rzędzie było już chyba tylko dwóch panów, którzy spali. Fabuła filmu raczej nas nie obchodziła, przynajmniej mnie. Siedziałam i tylko oczekiwałam na jego ruch, kiedy to przysunie się bliżej, odgarnie moje włosy i w końcu namiętnie pocałuje. Poprzednie pocałunki się nie liczą, bo było to bardziej przyłożenie ust do ust. Kiedy to Javier Bardem w postaci Jamesa uciekał przed bandą rozwścieczonych murzynów, przysunął się do mnie lekko. Moje serce zabiło mocniej, a ręce zaczęły się pocić mocniej i mocniej. Gdy zaś Leon obiął mnie ramieniem wszystkie te drżenia i pot zaprzestały, na ekranie zaś pojawił się inny film.Z pewnością to nie był film akcji, prędzej musical. Jednak muzyka, która poleciała nie pasowała do tego, za to moja wyobraźnia sama dopowiedziała sobie teledysk.
Gdy muzyka zaprzestała znów poleciał ten sam film, tyle że uczucia towarzyszące mi były radosne, bo wtulona byłam w nikogo innego, jak w Leona.Kiedy seans się skończył chciałam wyjść, lecz on pociągnął mnie za sobą do małego pokoju.
-Co ty robisz?- spytałam
-Ciiii!To stary schowek na miotły, nikt tu nie zaglądał od wieków. Poczekamy tu chwilę.
-Ale kino zamykają o 20!
-Wiem, zostaniemy trochę dłużej.-powiedział i wyjrzał
-Poczekaj tu.
-Czemu?
-Chcesz mieć udaną randkę czy nie?- wyszedł
Yey randka! Ciekawe co planuje? Może...... co można robić w kinie? Oglądać filmy, jeść i...całować się. Rozpłynęłam się gdy pomyślałam o tym, jak ma wyglądać nasz pierwszy pocałunek. Nagle usłyszałam odgłosy szurania, stukania. Złapali go! Co teraz? Jak mnie tata będzie odbierał z posterunku policji nie będzie zadowolony. Wcisnęłam się w róg, po między miotły i czekałam na ciszę.
Leon/Leoś/Leonek/Leoneczek.....
Dobra wiem to miał być tylko głupi zakład i powinienem ją rzucić, ale ona nie jest jak inne. Nie jest pusta i naiwna, chociaż jest delikatna to pasuje do mnie. Chcę z nią być, popuszczę ten zakład w niepamięć , dlatego sprawię, że ta randka długo pozostanie w jej pamięci. No tak, teraz siedzi w schowku na miotły, ale odpuśćmy sobie szczegóły.
-Yyy przepraszam?- ktoś zapytał, a ja zamarłem, złapali mnie? Odwróciłem się i ku uldze zobaczyłem, jednego z tych panów, którzy przespali film.
-Słucham?-powiedziałem ze spokojem
-Film się skończył?
-Tak.
-Aha. Stefan wstawaj!
Dwóch panów szurając butami po podłodze i stukając w co drugie siedzenie wyszło sennym krokiem, a ja wróciłem do przygotowań. Nie mam zaplanowane nie wiadomo czego, lampkę szampana i romantyczną muzykę, ale nie to ma zapamiętać, ma zapamiętać coś innego. Mianowicie zaplanowałem nasz pierwszy pocałunek na ten właśnie dzień. Chociaż spróbuje.
Viola/Violaśka/Violunia/Viola...
Siedziałam wśród mioteł i czekałam, cisza.... grobowa. Przerażona pomału wyszłam z kąta, starając się nie wydawać żadnych dźwięków i lekko otworzyłam drzwi. Ciemność, tylko to wlatywało przez źrenice, czerń bez drobinki światła. Wyszłam ze schowka i spróbowałam wymacać moją torbę na podłodze, gdy jakoś zgramoliłam się po schodach i prawie wyszłam z sali, światło zapaliło się i padło na jego twarz.
-Wybierasz się gdzieś?-spytał
-Myślałam, że cię złapali. - przytuliłam się
- Tak łatwo bym się nie dał. W dodatku chciałem dać ci randkę marzeń. Której nigdy nie zapomnisz.....- powiedział i rozległ się dźwięk jego telefonu. W tak romantycznej chwili, już myślałam, że chciał mnie pocałować. Jednak nie, szkoda.
Lenon znaczy Leon
-Halo?-spytałem, gdy odszedłem od niej dostatecznie daleko
-Stary to ja. Zakład skończony.Wczoraj, taka była umowa. Jednak Charles widział was dzisiaj razem.
-Ja nie jestem już taki jak wy. Kończę z tym.
-Ach tak? Pożałujesz.- rozłączył się, a ja zacząłem się trochę bać
Viola
-Kto dzwonił?-spytałam
-Nikt ważny. Możemy kontynuować.
-A na czym skończyliśmy?-spytałam kusząco
-A no tak.-powiedział i przyciągnął do siebie po czym pocałował mnie, w końcu namiętnie, mocno, cudownie, rozpłynęłam się w jego ramionach i modliłam, żeby to trwało wiecznie.
,<3<3<3
To jest rozdział. Brawo! Fran w końcu masz wenę i bierzesz się ostro za bloga. Komentujcie i polecajcie.
Buziaczki
Fran,dam,dam,dam!
Siedzieliśmy w sali kinowej, oprócz nas w ostatnim rzędzie było już chyba tylko dwóch panów, którzy spali. Fabuła filmu raczej nas nie obchodziła, przynajmniej mnie. Siedziałam i tylko oczekiwałam na jego ruch, kiedy to przysunie się bliżej, odgarnie moje włosy i w końcu namiętnie pocałuje. Poprzednie pocałunki się nie liczą, bo było to bardziej przyłożenie ust do ust. Kiedy to Javier Bardem w postaci Jamesa uciekał przed bandą rozwścieczonych murzynów, przysunął się do mnie lekko. Moje serce zabiło mocniej, a ręce zaczęły się pocić mocniej i mocniej. Gdy zaś Leon obiął mnie ramieniem wszystkie te drżenia i pot zaprzestały, na ekranie zaś pojawił się inny film.Z pewnością to nie był film akcji, prędzej musical. Jednak muzyka, która poleciała nie pasowała do tego, za to moja wyobraźnia sama dopowiedziała sobie teledysk.
-Co ty robisz?- spytałam
-Ciiii!To stary schowek na miotły, nikt tu nie zaglądał od wieków. Poczekamy tu chwilę.
-Ale kino zamykają o 20!
-Wiem, zostaniemy trochę dłużej.-powiedział i wyjrzał
-Poczekaj tu.
-Czemu?
-Chcesz mieć udaną randkę czy nie?- wyszedł
Yey randka! Ciekawe co planuje? Może...... co można robić w kinie? Oglądać filmy, jeść i...całować się. Rozpłynęłam się gdy pomyślałam o tym, jak ma wyglądać nasz pierwszy pocałunek. Nagle usłyszałam odgłosy szurania, stukania. Złapali go! Co teraz? Jak mnie tata będzie odbierał z posterunku policji nie będzie zadowolony. Wcisnęłam się w róg, po między miotły i czekałam na ciszę.
Leon/Leoś/Leonek/Leoneczek.....
Dobra wiem to miał być tylko głupi zakład i powinienem ją rzucić, ale ona nie jest jak inne. Nie jest pusta i naiwna, chociaż jest delikatna to pasuje do mnie. Chcę z nią być, popuszczę ten zakład w niepamięć , dlatego sprawię, że ta randka długo pozostanie w jej pamięci. No tak, teraz siedzi w schowku na miotły, ale odpuśćmy sobie szczegóły.
-Yyy przepraszam?- ktoś zapytał, a ja zamarłem, złapali mnie? Odwróciłem się i ku uldze zobaczyłem, jednego z tych panów, którzy przespali film.
-Słucham?-powiedziałem ze spokojem
-Film się skończył?
-Tak.
-Aha. Stefan wstawaj!
Dwóch panów szurając butami po podłodze i stukając w co drugie siedzenie wyszło sennym krokiem, a ja wróciłem do przygotowań. Nie mam zaplanowane nie wiadomo czego, lampkę szampana i romantyczną muzykę, ale nie to ma zapamiętać, ma zapamiętać coś innego. Mianowicie zaplanowałem nasz pierwszy pocałunek na ten właśnie dzień. Chociaż spróbuje.
Viola/Violaśka/Violunia/Viola...
Siedziałam wśród mioteł i czekałam, cisza.... grobowa. Przerażona pomału wyszłam z kąta, starając się nie wydawać żadnych dźwięków i lekko otworzyłam drzwi. Ciemność, tylko to wlatywało przez źrenice, czerń bez drobinki światła. Wyszłam ze schowka i spróbowałam wymacać moją torbę na podłodze, gdy jakoś zgramoliłam się po schodach i prawie wyszłam z sali, światło zapaliło się i padło na jego twarz.
-Wybierasz się gdzieś?-spytał
-Myślałam, że cię złapali. - przytuliłam się
- Tak łatwo bym się nie dał. W dodatku chciałem dać ci randkę marzeń. Której nigdy nie zapomnisz.....- powiedział i rozległ się dźwięk jego telefonu. W tak romantycznej chwili, już myślałam, że chciał mnie pocałować. Jednak nie, szkoda.
Lenon znaczy Leon
-Halo?-spytałem, gdy odszedłem od niej dostatecznie daleko
-Stary to ja. Zakład skończony.Wczoraj, taka była umowa. Jednak Charles widział was dzisiaj razem.
-Ja nie jestem już taki jak wy. Kończę z tym.
-Ach tak? Pożałujesz.- rozłączył się, a ja zacząłem się trochę bać
Viola
-Kto dzwonił?-spytałam
-Nikt ważny. Możemy kontynuować.
-A na czym skończyliśmy?-spytałam kusząco
-A no tak.-powiedział i przyciągnął do siebie po czym pocałował mnie, w końcu namiętnie, mocno, cudownie, rozpłynęłam się w jego ramionach i modliłam, żeby to trwało wiecznie.
,<3<3<3
To jest rozdział. Brawo! Fran w końcu masz wenę i bierzesz się ostro za bloga. Komentujcie i polecajcie.
Buziaczki
Fran,dam,dam,dam!
piątek, 8 listopada 2013
Rozdział 2
Wizyta/Randka/Niechciane uczucie
19 lipca 2013
Kiedy po skończonym obiedzie, zaczęłam zmywać do kuchni wpadł Federico i uradowany wykrzykiwał.
-Odkryłem nowy rodzaj ćwiczeń! Zamiast stać jak głupi pod ścianą robiąc krzesełko, można tańczyć Hakę!
-Hakę? Ten taniec rugbistów?- spytałam szorując deskę, na której zostały niezmywalne ślady chili
-Tak! Mięśnie się napinają i ma się lepsze efekty!- wykrzyczał
-A brykaj sobie, brykaj! Czy ja ci coś karzę?- zapytał
-No, nie.-odpowiedziałam, a on uradowany wybiegł z kuchni
Wkładałam naczynia do szuflad, gdy nagle ktoś chwycił mnie za rękę i obrócił.
-Leon? Co ty tu robisz?- spytałam zaskoczona patrząc na gościa
-Niespodzianka!- uśmiechnął się-Przyszedłem z wizytą.
-Miło, że jesteś, ale ja właśnie miałam wyjść na trening.-
-No cóż, to do zobaczenia później.- pocałował mnie w policzek i wyszedł, a ja chciałam dać sobie w twarz, bo poczułam, że nogi mi się rozjeżdżają
*Później*
Kiedy otworzyłam oczy leżałam na podłodze w kuchni ze gąbką i resztą piany na włosach. Bolała mnie głowa, spojrzałam na zegarek 16:46. Jakieś 46 minut po treningu... Co się stało? Zemdlałam? Niemożliwe, nie przypomina mi się. Stwierdziłam, że powinnam się podnieść do pozycji siedzącej i załapać co teraz. Jednak w tej chwili przez tylne drzwi wparował Leon.
-Wszystko w porządku?- spytał i pomógł mi wstać
-Tak. Okej. Jest dobrze.-odpowiedziałam i zamilkłam, bo znalazłam się tak blisko niego, że nasze czoła się dotknęły, a po chwili nasze usta się złączyły. Na początku był zaskoczony, lecz potem sam objął mnie w tali i przytrzymał, a ja go odepchnęłam i wybiegłam z kuchni do salonu, a on za mną.
-Wyjdź stąd! Nie chcę cię więcej widzieć!- wrzasnęłam
- Viola co jest?
- No bo, ja nie chcę się zakochiwać! Ale nie mogę bo cię kocham! - znów go pocałowałam, tyle że mocniej, namiętniej i dłużej\
20 lipca 2013
W sumie nie chcę wiedzieć czemu to zrobiłam. Ja go po prostu kocham i nie mogę już znieść tego, że coś mi mówi "On cię okłamuje!" Czy gdyby okłamywał to by mnie pocałował? Przecież jest cudowny! Dziś idę więc do niego, a dokładniej na tor motocross. Jeździ tam, a ja chcę się z nim spotkać.
*Później*
Gdy już dotarłam na miejsce, Leon był w trakcie treningu, oparłam się o barierkę i obserwowałam, gdy nagle zagadał do mnie jakiś gościu.
-Robił bym to 60 razy lepiej, gdyby mnie dopuszczono jako zawodnika.- powiedział
-Ale cię nie dopuszczono!- syknęłam
- O przepraszam! Ktoś tu ma wysokie mniemanie!
-Mógłbyś mnie łaskawie zostawić?!
-Łaskawie! Jak to ładnie brzmi!Tak samo jak chlorofil czy zintegrowany!
-Palant!
-Diego. Miło mi.
- Spadaj, bo nie ręczę za siebie!
-Viola!- zawołał Leon
-Idę! A ty masz się odczepić.- groziłam
Podeszłam do Leona, a on obiął mnie ramieniem i krzywo spojrzał na Diego.
-Co to za jeden?- spytałam
-Diego. Mechanik. Nie doszły zawodnik, ale się nim nie przejmuj. Idziemy do kina wieczorkiem?
-Brzmi świetnie.-uśmiechnęła się
-The End-
Okej krótszy rozdział, ale mam nadzieje, że się podoba. Sorki, że tak długo go nie było. Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? A i na koniec zdjęcie Toaletty(Tomaletty jak kto woli)
Chyba trzeba mieć nie równo pod sufitem, żeby sobie takie coś zamontować lub mieć Violette w d...... (cenzura)
Fran,dam,dam,dam!
-Miło, że jesteś, ale ja właśnie miałam wyjść na trening.-
-No cóż, to do zobaczenia później.- pocałował mnie w policzek i wyszedł, a ja chciałam dać sobie w twarz, bo poczułam, że nogi mi się rozjeżdżają
*Później*
Kiedy otworzyłam oczy leżałam na podłodze w kuchni ze gąbką i resztą piany na włosach. Bolała mnie głowa, spojrzałam na zegarek 16:46. Jakieś 46 minut po treningu... Co się stało? Zemdlałam? Niemożliwe, nie przypomina mi się. Stwierdziłam, że powinnam się podnieść do pozycji siedzącej i załapać co teraz. Jednak w tej chwili przez tylne drzwi wparował Leon.
-Wszystko w porządku?- spytał i pomógł mi wstać
-Tak. Okej. Jest dobrze.-odpowiedziałam i zamilkłam, bo znalazłam się tak blisko niego, że nasze czoła się dotknęły, a po chwili nasze usta się złączyły. Na początku był zaskoczony, lecz potem sam objął mnie w tali i przytrzymał, a ja go odepchnęłam i wybiegłam z kuchni do salonu, a on za mną.
-Wyjdź stąd! Nie chcę cię więcej widzieć!- wrzasnęłam
- Viola co jest?
- No bo, ja nie chcę się zakochiwać! Ale nie mogę bo cię kocham! - znów go pocałowałam, tyle że mocniej, namiętniej i dłużej\
20 lipca 2013
W sumie nie chcę wiedzieć czemu to zrobiłam. Ja go po prostu kocham i nie mogę już znieść tego, że coś mi mówi "On cię okłamuje!" Czy gdyby okłamywał to by mnie pocałował? Przecież jest cudowny! Dziś idę więc do niego, a dokładniej na tor motocross. Jeździ tam, a ja chcę się z nim spotkać.
*Później*
Gdy już dotarłam na miejsce, Leon był w trakcie treningu, oparłam się o barierkę i obserwowałam, gdy nagle zagadał do mnie jakiś gościu.
-Robił bym to 60 razy lepiej, gdyby mnie dopuszczono jako zawodnika.- powiedział
-Ale cię nie dopuszczono!- syknęłam
- O przepraszam! Ktoś tu ma wysokie mniemanie!
-Mógłbyś mnie łaskawie zostawić?!
-Łaskawie! Jak to ładnie brzmi!Tak samo jak chlorofil czy zintegrowany!
-Palant!
-Diego. Miło mi.
- Spadaj, bo nie ręczę za siebie!
-Viola!- zawołał Leon
-Idę! A ty masz się odczepić.- groziłam
Podeszłam do Leona, a on obiął mnie ramieniem i krzywo spojrzał na Diego.
-Co to za jeden?- spytałam
-Diego. Mechanik. Nie doszły zawodnik, ale się nim nie przejmuj. Idziemy do kina wieczorkiem?
-Brzmi świetnie.-uśmiechnęła się
-The End-
Okej krótszy rozdział, ale mam nadzieje, że się podoba. Sorki, że tak długo go nie było. Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? A i na koniec zdjęcie Toaletty(Tomaletty jak kto woli)
Chyba trzeba mieć nie równo pod sufitem, żeby sobie takie coś zamontować lub mieć Violette w d...... (cenzura)
Fran,dam,dam,dam!
niedziela, 3 listopada 2013
Rozdział 1
"Areszt/Nowy przyjaciel/Nie chcę się zakochiwać"
Violetta
16 lipca 2013
Na lotnisku
-Dziękujemy za skorzystanie z naszych usług. Zapraszamy ponownie!- wysiadłam zaraz za Federico, który już zaczął rozglądać się za Ludmiłą.
-Na pasie startowym jej nie znajdziesz, chyba że przejechaną!- zaśmiał się wyśmiewczo i wskoczył do pojazdu, który mia nas odwieść do wyjścia z lotniska.Odebraliśmy walizki i natknęliśmy się na Fran, która
rzuciła mi się na ramiona.
rzuciła mi się na ramiona.
-Francesca! Jak się za tobą stęskniłam!
-Ja za tobą też! Mam ci tyle do opowiedzenia! Ale najpierw chcę zobaczyć scenę miłosną!
-Jaką?-zdziwiłam się
-No Federico i Ludmiły!-zaśmiałam się i rzeczywiście, po chwili Lu wkroczyła na lotnisko i wpadła w ramiona Federica
-Ludmila mio amore!-wykrzyknął, a my roześmiałyśmy się
W domu
-Jak dobrze być w domku!- wykrzyknęłam i rzuciłam się na łóżko
-Miło, ale to ja muszę wnosić twoje walizki!-uśmiechnęłam się i kazałam tacie położyć je przy biurku
Leon
-O dzień dobry panie władzo!
-Dla nas nie! Naprawdę chłopie, radzę ci znaleźć inne zajęcie. Znów muszę pana aresztować!-powiedział i pomachał mi kajdankami przed oczami
-Nie no, nie musi pan.-odpowiedziałem sarkastycznie
-Słuchaj umówmy się, zawiozę cię na komisariat i wypuszczę, a ty postarasz się zmienić! Zgoda?-zaproponował, zaśmiałem się i odwróciłem
-Proszę aresztować!-poczułem zimne obręcze na dłoniach i wsiadłem do samochodu
Kilka godzin później
Wychodziłem z aresztu, gdy natknąłem się na pewną ładną dziewczynę, z którą zderzyłem się i ona upadła.
-Uważaj jak chodzisz!-zwróciłam mi uwagę, a ja zignorowałem to i poszedłem dalej zostawiając ją na ziemi.
Violetta
Mówiłam już, że nienawidzę takich ludzi! Nawet się nie zatrzymał, by pomóc mi wstać. Podniosłam się i pobiegłam do domu, by zdążyć na kolację.
-Mmmmmm a co tak pachnie?- powiedziałam wchodząc do domu
- Zrobiłam polędwiczki w sosie kurkowym!- wrzasnęła rozradowana Olga i rzeczywiście, były pyszne!
Po całym dniu opadłam na łóżko i zasnęłam, z przerażeniem, bo nie mogłam zapomnieć o nim, tym zimnym i szorstkim człowiekiem.
17 lipca 2013
Rano postanowiłam pójść na zakupy, chciałam odświeżyć garderobę, bo z Fran postanowiłyśmy iść jutro na imprezę. Gdy zjeżdżałam po schodach ktoś chwycił moje torby.
Chwilę wcześniej
Leon
-Leon stary! Co raz gorzej ci idzie i cię łapią! Zrób coś, co nas zaskoczy!- zagadnął mnie kumpel
-No to co mam zrobić? Może odejdźmy od codzienności i złammy komuś serce?
-UUUUUU stary! Niezłe! Może tej lasce na schodach!-wskazał dziewczynę, z którą wczoraj zderzyłem się na komisariacie
-Wchodzę w to!
Teraz
Violetta
Odskoczyłam i zobaczyłam tego zimnego i ponurego chłopaka z wczoraj, ale dziś wyglądał weselej.
-Pozwól, że potrzymam.
- Dzięki nie szukam chłopaka.-odpowiedziałam
-A przyjaciela? Jestem Leon.- podał mi rękę, no w sumie
-Violetta-powiedziałam oschle
Usłyszałam gwizd i momentalnie się odwróciłam.
-Palant!
-Że ja?
-Nie. Tamten na górze. Wkurzają mnie takie typy!
-Ach tak? Przepraszam.
-Za co? Znasz ich?
-Nie nie znam.
-To czemu przepraszasz?
-Tak po prostu. To jak, mogę ci pomóc z torbami?-uśmiechnęłam się i puściłam rączki toreb z lewej ręki
Wieczorkiem
Miły ten Leon, naprawdę. Taki miły i uczynny,a wydawał się oschły. Nie ważne. Teraz jest moim przyjacielem i jutro idziemy na koktajl do RestoBandu. A Fran się rozchorowała i nici z imprezy.
18 lipca 2013
RestoBand
-Miło, że mnie zaprosiłeś ale płacić nie musisz!
-No zapłacę!
-Nie! Ja!
-Nie. Ja!
-Dziewczynom się ustępuje!
-Starszym też!
-Skąd wiesz,że jesteś starszy!- popatrzył na mnie pytająco- No dobra! Głupie pytanie!
-No to płacę.
-Uparciuch.
-Nawzajem-uśmiechnęłam się
-Nie-! Coś we mnie krzyknęło!- Nie chcę się zakochiwać! Uciekaj!-Radziła podświadomość. No i tak zrobiłam.....uciekłam!
%@%**%
Oto i rozdział 1! Komentujcie,dodawajcie do ulubionych,do obserwatorów i oceniajcie. Jestem otwarta na wasze propozycje!'
Fran, dam,dam,dam!
PS Na blogu http://ludmi-i-fede-forever.blogspot.com/ w tym samym momencie moja kochana Aguś, dodała rozdział. Specjalnie tak ustawiłyśmy w tej samej sekundzie!:D
Violetta
Mówiłam już, że nienawidzę takich ludzi! Nawet się nie zatrzymał, by pomóc mi wstać. Podniosłam się i pobiegłam do domu, by zdążyć na kolację.
-Mmmmmm a co tak pachnie?- powiedziałam wchodząc do domu
- Zrobiłam polędwiczki w sosie kurkowym!- wrzasnęła rozradowana Olga i rzeczywiście, były pyszne!
Po całym dniu opadłam na łóżko i zasnęłam, z przerażeniem, bo nie mogłam zapomnieć o nim, tym zimnym i szorstkim człowiekiem.
17 lipca 2013
Rano postanowiłam pójść na zakupy, chciałam odświeżyć garderobę, bo z Fran postanowiłyśmy iść jutro na imprezę. Gdy zjeżdżałam po schodach ktoś chwycił moje torby.
Chwilę wcześniej
Leon
-Leon stary! Co raz gorzej ci idzie i cię łapią! Zrób coś, co nas zaskoczy!- zagadnął mnie kumpel
-No to co mam zrobić? Może odejdźmy od codzienności i złammy komuś serce?
-UUUUUU stary! Niezłe! Może tej lasce na schodach!-wskazał dziewczynę, z którą wczoraj zderzyłem się na komisariacie
-Wchodzę w to!
Teraz
Violetta
Odskoczyłam i zobaczyłam tego zimnego i ponurego chłopaka z wczoraj, ale dziś wyglądał weselej.
-Pozwól, że potrzymam.
- Dzięki nie szukam chłopaka.-odpowiedziałam
-A przyjaciela? Jestem Leon.- podał mi rękę, no w sumie
-Violetta-powiedziałam oschle
Usłyszałam gwizd i momentalnie się odwróciłam.
-Palant!
-Że ja?
-Nie. Tamten na górze. Wkurzają mnie takie typy!
-Ach tak? Przepraszam.
-Za co? Znasz ich?
-Nie nie znam.
-To czemu przepraszasz?
-Tak po prostu. To jak, mogę ci pomóc z torbami?-uśmiechnęłam się i puściłam rączki toreb z lewej ręki
Wieczorkiem
Miły ten Leon, naprawdę. Taki miły i uczynny,a wydawał się oschły. Nie ważne. Teraz jest moim przyjacielem i jutro idziemy na koktajl do RestoBandu. A Fran się rozchorowała i nici z imprezy.
18 lipca 2013
RestoBand
-Miło, że mnie zaprosiłeś ale płacić nie musisz!
-No zapłacę!
-Nie! Ja!
-Nie. Ja!
-Dziewczynom się ustępuje!
-Starszym też!
-Skąd wiesz,że jesteś starszy!- popatrzył na mnie pytająco- No dobra! Głupie pytanie!
-No to płacę.
-Uparciuch.
-Nawzajem-uśmiechnęłam się
-Nie-! Coś we mnie krzyknęło!- Nie chcę się zakochiwać! Uciekaj!-Radziła podświadomość. No i tak zrobiłam.....uciekłam!
%@%**%
Oto i rozdział 1! Komentujcie,dodawajcie do ulubionych,do obserwatorów i oceniajcie. Jestem otwarta na wasze propozycje!'
Fran, dam,dam,dam!
PS Na blogu http://ludmi-i-fede-forever.blogspot.com/ w tym samym momencie moja kochana Aguś, dodała rozdział. Specjalnie tak ustawiłyśmy w tej samej sekundzie!:D
A blog polecam!
Prolog
Prolog
Francesco!
Przepraszam,
że się nie odzywałam i nie dawałam oznak życia, ale to wszystko strasznie mnie
zmęczyło. Jako że nie poukładało się tam, wsiadamy w następny samolot i
jedziemy. Powiedz Lu, że Federico też przyjeżdża i, że tęsknił za nią.
Słyszałam, że Tomas wyjechał i dobrze! Jestem zdecydowana! Chcę być singielką.
On mnie ranił, nie był księciem, którego potrzebuję. W dodatku, nie potrzebny
mi chłopak, jestem odpowiedzialna i sama sobie dam radę. Przyjeżdżamy16 lipca.
Buziaczki.
Violetta
Wsadziłam list do skrzynki i razem z Federiciem
skierowałam się w stronę domu, słuchając jego użalania.
-A co jeśli stwierdziła, że związek na odległość nie
ma sensu?
-Na pewno tego nie zrobiła. Znam Ludmiłę nie od dziś.
Kocha cię! A głupia nie jest!- stwierdziłam
-No nie jest. -potwierdził-A tak w ogóle, to jakie masz plany?
-Cieszyć się życiem! Na miłość przyjdzie pora!
-Moja już przyszła.-rozmarzył się
- Może zamiast tak marzyć, pomyślałbyś nad
prezentem? Nie było cię sześć miesięcy!
-Właśnie! Przecież muszę jej coś kupić! Chodzimy ze
sobą od jakiegoś roku! -wykrzyknął
-A jaki masz plan na rocznicę?- zagadnęłam
-Zabiorę ją do Wenecji!
-Mhhhhmm romantycznie. No ale wyjechałeś, więc
musisz jej coś kupić! No leć!- pomknął przed siebie i zniknął w tłumie, który
po chwili pochłonął również mnie.
%@%**%
Oto i prolog, myślę, że wiecie już o kim będzie
rozdział przepełniony miłością!
Buziaczki!
Fran,dam,dam,dam!
Zaczynamy od początku!
Otóż gdy był ze mnie mały wieprz to mi się ta fabuła podobała, ale już nie.
Więc zaczynamy od początku, od samego początku, proszę o wyrozumiałość.\
Bloga nie kasuje, pisze od początku.
Dziś już będzie prolog.
Ohhhh yech!
Będzie Fedymiła i Marcseca i Leonetta i Cago.(nie nova tylko cami)
Fran,dam,dam,dam
PS:Jak macie jakieś specjalne prośby to walić w komentarzach!
Więc zaczynamy od początku, od samego początku, proszę o wyrozumiałość.\
Bloga nie kasuje, pisze od początku.
Dziś już będzie prolog.
Ohhhh yech!
Będzie Fedymiła i Marcseca i Leonetta i Cago.(nie nova tylko cami)
Fran,dam,dam,dam
PS:Jak macie jakieś specjalne prośby to walić w komentarzach!
Post od czapy.
Hej,
nudzi mi się!Ma ktoś pomysł na coś do roboty? Jestem w stadium nudy! Dlatego pisze post od czapy!
Fran,dam,dam,dam!
nudzi mi się!Ma ktoś pomysł na coś do roboty? Jestem w stadium nudy! Dlatego pisze post od czapy!
Fran,dam,dam,dam!
One Part o Jortini!
One Part
O Jortini
By Fran
CZ.
2 “ Na planie nie ma miłości”
Nie wiem ile tak siedzieliśmy, wtuleni, samotni,
zmarznięci, o północy w bocznej uliczce. Kiedy zapasy łez się wyczerpały, po
woli zaczęłam dochodzić do siebie. Tak właściwie, to skąd on wiedział, że tu
będę, czemu przeszedł akurat tędy i czy on mnie przypadkiem nie śledził?!Oparłam
głowę o jego ramię.
-Już dobrze. Musimy wracać, zanim przeziębimy się na
dobre. Jak nas zobaczy reżyser, to nas zatłucze.
Pomógł mi wstać i razem pomaszerowaliśmy w stronę
planu. Nawet nie zauważyliśmy kiedy nasze ręce się złączyły. W pewnym momencie
zauważył, że trzęsłam się z zimna, bo zegar wybił 12, a ja nie miałam na sobie
nic cieplejszego. Zdjął z siebie kurtkę i okrył mnie, odprowadził do przyczepy.
Chciałam mu oddać kurtkę, ale odmówił.
-Zachowaj sobie, mam jeszcze z milion!- uśmiechnęłam
się, pocałował mnie w policzek, a ja
zamarłam
-Dobranoc! – powiedział i skierował się w swoją
stronę
-Dobranoc!- wydusiłam- I dziękuje za ratunek!-
uśmiechnął się i zniknął z pola widzenia, weszłam do przyczepy i opadłam na
łóżko.
„On mnie pocałował w policzek!” to zdanie tańczyło w
mojej głowie, do czasu, aż zasnęłam.
-Martina wstawaj!- usłyszałam głos Mechi, otworzyłam
oczy i rozejrzałam się
-No wstawaj, zaraz śniadanie!
-Och, nie jestem głodna!- chciałam jeszcze trochę
pospać
-Ach, nie udawaj! Wstawaj! Dobre śniadanie trzeba
zjeść!
-Błagam nie zamieniaj się w moją matkę.-powiedziałam
lecząc się do łazienki
Po chwili wyszłam z przyczepy i skierowałam się
stronę cateringu. Było tam sześć stołów z jedzeniem i chyba ze sto stoliczków
dwuosobowych i trzyosobowych. Nakładając sobie trochę chleba, jajka, wędlinę i
jogurt z musli, skierowałam się w
kierunku moich przyjaciół.
-Dzień dobry!- zawołałam
-O! Jednak księżniczka wstała!
-Cichaj Mechi!
-Dobra opowiadaj!- przerwał Rug
-Co opowiadać?- grzebałam łyżką w jogurcie
-No wczoraj wracałaś z Jorgiem!- wykrzyknął
-Weź tak nie krzycz, bo usłyszy!- spojrzałam w jego
stronę, wokół niego kręciło się kilka dziewczyn, które odganiał, ruchem ręki
-Chyba jakiś dzisiaj nie w sosie!- stwierdziła
Mech-Powiem Reżyserowi.
-Ciekawe o co chodzi?- zastanowiłam się
-Idź i się dowiedz!- popchnął mnie Rug
-Dobra, dobra już idę.
Skierowałam się w jego stronę uśmiechem i usiadłam
naprzeciwko niego.
-Zły humorek?
-Może.
-No dawaj, jestem twoją przyjaciółką. Mi możesz
zaufać!- zapewniłam, lecz to co uzyskałam nie zadowoliłoby nikogo
-Ty chyba nic nie rozumiesz! Jak oglądasz materiały
dodatkowe do filmów i widzisz zaprzyjaźnionych aktorów, to nie domyśliłaś się
jeszcze, że to wszystko gra? Na planie nie ma przyjaźni, nie ma zaufania, związków,
miłości! Tu jest tylko rywalizacja!
-Wiesz to nie jest wiek, w którym wszystko jest
takie same! Przyjaciele są wszędzie i nieprzyjaciele też! I tu właśnie siedzi
jeden!- pełna furii odeszłam od tego bufona, który zawołał
-Wiedziałem, że dać rolę tobie, to jak rzucić się
pod samochód!- odwróciłam się na pięcie i jednym ruchem rzuciłam w niego
jogurtem, który rozprysł na jego twarzy
i kurtce
- Myślisz, że pierwszy raz ktoś mnie wyzywa. A, tak
wolę to jogurt z musli, na które masz uczulenie!- odeszłam
Później………………..
W przyczepie byliśmy tylko ja i Jorge, i Margot, ale
ona grzebała w szafie.
-Jakbyś nie zakapowała, to czekam na przeprosiny.
-Hmmm, pomyślmy…… Następny termin mam…. Za 6 lat.
-Aż taka zajęta, użalaniem się nad sobą.
-Błagam!- wrzasnęła Margot- Nie zachowujcie się jak
dzieci. Jorge przeproś Martinę, a ona przeprosi ciebie. Zostawiam was samych.
-Niech ona przeprosi pierwsza!
-Zachowujesz się, jak palant. Mógłbyś przeprosić!
Cisza. Palant.
-Przepraszam.-zaczęłam- że rzuciłam w ciebie jogurtem.
Cisza. Idiota.
-Przepraszam, że cię wyzywałem. Proponuje, żebyśmy
zaczęli od początku.- uśmiechnął się, a ja utonęłam w jego oczach
-Jorge.- podał mi rękę
-Martina.-uśmiechnęłam się
-Może poszlibyśmy razem na spacer, po pracy?
-Możemy.
Na
spacerku <3
Szliśmy ulicami trzymając się za ręce i rozmawiając,
jakbyśmy znali się od lat.
Ludzie gapili się na niego, a on skupiony był tylko
na mnie. Na moich oczach i włosach, i w ogóle tylko na mnie! A ja utopiona w
jego oczach, raz po raz, marząc o jego bliskości. W pewnym momencie, usiedliśmy
na ławce, gdy księżyc rozpoczynał swoją wędrówkę.
-Czy ty naprawdę miałeś tyle dziewczyn?
-Większość to były moje siostry, które mnie
odwiedzały, a media… sama wiesz.- zaśmiałam się
-Zakochałeś się kiedyś?- wymsknęło mi się
-Tak, nie dawno.- zamarłam, oby warga nie zaczęła mi
drgać, zbliżył się do mnie i pogłaskał po policzku, nasz nosy, prawie się
spotykały
-Martina, ty jesteś inna, niż reszta dziewczyn.-
powiedział i połączył nasze wargi, jest tu chyba dość miękko, dobra, to ja
sobie zemdleję…..
c.d.n
<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
Oto i druga część One Part`a. Tadam! Komentujcie!
Fran,dam,dam,dam.
Rozdział 23
Rozdział 23
„To nie jest twój świat”
Ludmiła kierowała się w stronę klasy. Pewnie nie
jesteście w temacie, więc wam wytłumaczę. Lu miała amnezję i śpiewanie nie jest
już tym, co kocha, za to odnalazła się w fizyce i teraz uczy jej w liceum.
Szybkim krokiem skierowała się w stronę auli i
jeszcze raz odrzuciła połączenie od Federica. Weszła do sali i narysowała
wykres na tablicy. Odkąd uczy, zainteresowanie fizyką wzrosło.
-Tak więc, -skierowała się do uczniów- kto mi powie
na czym polega prawo Archimedesa? Javier?
-Ciało zanurzone w cieczy traci pozornie na wadze,
tyle ile waży ciecz.
-Dobrze, siadaj. Dzisiaj omówimy temat: Pole
elektrostatyczne w próżni.- znów
skierowała się do tablicy i zaczęła pisać obliczenia, gdy do klasy wpadł Fede,
a wzrok uczniów powędrował na niego
-Co ty tu robisz?- spytała
-Przyjechałem po ciebie, musimy pogadać. Proszę.-
odetchnęła
-Podręcznik strona od 116 do 120,proszę przeczytać i
wykonać zadanie 6.- wyszła za nim z klasy
-Co ty najlepszego wyprawiasz?! Wparowałeś mi do klasy
i przerwałeś lekcje!
-Przyszedłem cię stąd zabrać!
-Czemu?
-Spójrz na siebie, cała jesteś od kredy i tych
wszystkich praw, które i tak ci w niczym nie pomogą! To nie jest twój świat!-
zaśmiał się drwiąco
-Od kiedy to mnie tak dobrze znasz? Fede, miałam
amnezję, śpiewanie już mnie nie interesuje! To, co ty nazywasz moim życiem, jest mi nie potrzebne! A teraz
wracam do klasy.- chwycił jej rękę i przyciągnął.
-Ty jesteś mi potrzebna!- pocałował ją
~**~
-Leoś?- spytałam zaspana
-Co?- równie sennym głosem odpowiedział
Była 8, leżałam wtulona w mojego męża i próbowałam
nawiązać konwersację.
-Pamiętasz naszą noc poślubną?
-Tak pamiętam.
-Wiesz, że jestem w ciąży?
-Acha- wiedziałam! nie słucha mnie
5,4,3,2,1, iii
-Że co?- poderwał się-Że ze mną?
-Nie Bradem Pittem!
-Od kiedy wiesz?
-Od ostatniego badania, to z psychiką, było
przykrywką, byś zawiózł mnie na USG i żebym mogła być pewna.
-Czyli będziemy mieć synka?
-Córeczkę, Leoś, córeczkę.-przytulił mnie
-Kocham cię!- powiedział
-Ja ciebie też!
~**~
-Nova, odbierz!- ciągle krzyczałem do słuchawki,
czemu ona nie odbiera
-Halo?- usłyszałem
-Nova? To ja Diego?
-Diego? Czemu dzwonisz?
-Słyszałem, że przyjeżdżasz! Może byśmy gdzieś
wyskoczyli, razem?
-Moglibyśmy.
-Ok., to pa!
-Pa!
~**~
-Leon, Leon wstawaj!
-Co, co, co
jest?- spytał
-Angie miała wypadek, jest przygwożdżona do drzewa,
nie przeżyje.
-Bardzo mi przykro, ale chcesz, tam jechać?
-Tak, chce się z nią pożegnać!
Po chwili byliśmy już na miejscu, moc
czerwono-niebieskich lamp i głosy syren, zwiastowały, że wypadek jest poważny.
Jest, ona zginie! Pobiegłam do niej.
-Angie! Angie! Słyszysz mnie!
-Viola? A co ty tu robisz?- powiedziała, jakby była
pijana
-Nie da się ciebie uratować?
-Nie, jeśli odsuną samochód, uszkodzą mnie! I, i tak
umrę!- podszedł do nas policjant
-Przepraszam, ale musi się pani odsunąć. Za 2 minuty
umrze i musimy być przygotowani. –odsunęłam się i wtuliłam w Leona, zanosząc
się głośnym płaczem.
-Viola.- powiedział przerażony
-Tak? Umarła już?
-Jakieś 2 minuty temu, ją zabrali. Ale popatrz na
rejestrację.-spojrzałam i zamarłam, to była rejestracja samochodu mego taty…..
!@$#!@$#!@$#@!!@$#@!!@#$@!!@#$#@!@##@!~@#$#@!@#@!@#@!
Tadam!
Jestem samotna, w żałobie, bo ktoś mnie zostawił!
Nie no żartuje, nie jestem w żałobie, ale w dumie. Aguś ma swego bloga i ładnie
pisze. Moja krew, moja!
Buziaczki
Fran,dam,dam,dam
Hej...
Hej, z tej strony okrutna Aguś...
Zabijcie mnie i pochowajcie, co tam tylko chcecie...
Problemy z internetem odeszły, ale jest jedna bardzo ważna sprawa.
Mianowicie... chciałabym oddać tego bloga całkowicie Fran. Widzę, że Fran zależy na tym blogu, stara się jak może mimo np. braku czasu... Ale nie odchodzę na amen. Przenoszę się na bloga http://ludmi-i-fede-forever.blogspot.com. Mam nadzieję, że wam się spodoba. A więc... cześć! :3
Aguś ♥
PS Mam inne konto na tym blogu, aczkolwiek nazywam się tak samo - Aguś Verdas.
Zabijcie mnie i pochowajcie, co tam tylko chcecie...
Problemy z internetem odeszły, ale jest jedna bardzo ważna sprawa.
Mianowicie... chciałabym oddać tego bloga całkowicie Fran. Widzę, że Fran zależy na tym blogu, stara się jak może mimo np. braku czasu... Ale nie odchodzę na amen. Przenoszę się na bloga http://ludmi-i-fede-forever.blogspot.com. Mam nadzieję, że wam się spodoba. A więc... cześć! :3
Aguś ♥
PS Mam inne konto na tym blogu, aczkolwiek nazywam się tak samo - Aguś Verdas.
Subskrybuj:
Posty (Atom)