środa, 4 września 2013

Rozdział 11"Plany Tomasa "

-Co jest?-spytał Leon po pocałunku
-Nic.
-Daj spokój jesteś zdenerwowana.Co się stało?
-Wiesz,jestem dzisiaj bardzo zestresowana.Ale jest coś co mogłoby mi pomóc....-powiedziałam namiętnym głosem,bawiąc się wstążeczkami od piżamy.Przysunęłam się bliżej,chwycił mnie za talię i pocałował.
-Na razie to musi ci wystarczyć.-powiedział i wyszedł.Zostałam sama,dlatego szybko wzięłam prysznic,i podmalowałam się delikatnie.Wyszłam z łazienki gotowa i zeszłam na dół.Po domu roznosił się zapach,świeżych placków ziemniaczanych.Weszłam do kuchni.
-Co ci tak długo zajęło?
-Musiałam się umalować.
-Nie sądzisz,że tego za wiele.Wiesz,tego całego makijażu.
-Ale to tylko cień do powiek w kolorze beżowym,czarny tusz do rzęs,róż do policzków o kolorze różanym i zwykła grafitowa kredka do oczu.
-Tyle kolorów.Zupełnie jakbym słyszał mojego ojca.....w castoramie.
-Wiesz ty,co?-strzeliłam focha
Pocałował mnie w czoło.
-Wiesz,że się z tobą drażnie,maluj się ile chcesz.-powiedział i wyszedł-A i zapomniałaś wymienić podkładu.
-Ale podkład to podstawa.-powiedziałam,przecież to oczywiste,że go użyłam.Powędrowałam za nim do jadalni i zaczęłam pałaszować przygotowane przez niego placki.
-To gdzie dzisiaj idziemy?-spytałam
-Tydzień temu wspominałaś coś o wesołym miasteczku.Więc się tam udamy,ale wcześniej postawię ci drinka.
-Ok,to kiedy wychodzimy?
-Proponuje,gdzieś za pół godziny.
-Co?Nie zdąże!
-Och,zdążysz,zdążysz.
Popędziłam na górę,wywróciłam swoją szafę do góry nogami i zmieniłam cały makijaż,na ostrzejszy.O dziwo zdążyłam w 45 minut.Stanęłam przed schodami,na dole na kanapie siedział Leon.Gdy schodziłam stukając szpilkami odwrócił się i spojrzał na mnie.
-Gotowa?-spytał
-Tak-odpowiedziałam uśmiechając się
Wyszliśmy przed dom.Leon otworzył mi drzwi samochodowe.Ruszyliśmy.
-To gdzie jedziemy?Do którego baru?
-Tego najbliżej parku.
Zajechaliśmy,w środku było pełno ludzi.
-Zamów drinki,a ja poszukam wolnego stolika.-powiedział Leon.
Podeszłam do lady,chwyciłam menu,w poszukiwaniu czegoś smakowitego.
-Co podać ?-spytał barman
-O,dzień dobry.Dziwne,ale jest pan bardzo podobny do mojego kolegi,Tomasa.
-Nie znam go,ale to pewno niezły chłop.
-Tak.-skłamałam
-Więc co pani podać?
-Poproszę,szklankę dżinu i martini.
Kelner zaczął nalewać drinki,w pewnym momencie wyjął,saszetkę białego proszku i wsypał do mojego napoju.Nie zwróciłam na to większej uwagi.
-Proszę bardzo,na koszt firmy.
-O dziękuje.-powiedziałam po czym oddaliłam się do stolika.
Usiadłam obok Leona i podałam mu trunek.Sama spróbowałam swojego.Widocznie był mocny,bo poczułam się dziwnie.Potem poszliśmy do wesołego miasteczka.
-Naprawdę nic ci nie jest?-spytał opiekuńczo Leon
-Nic,a nic.
Następnie weszłam do namiotu hipnozy.
-Tego kogo odrzuciłaś do tego powrócisz.-zaczął hipnotyzer,ale Leon szybko wyciągnął mnie z namiotu.Nagle poczułam się dziwnie.
-Leon,mam dość,że mną pomiatasz.-powiedziałam-Zrywam z tobą.-dokończyłam i pobiegłam przed siebie.Zatrzymałam się przed blokiem,w którym mieszkał Tomas.Zapukałam do jego mieszkania.Moje serce mówiło,że tego chce,lecz podświadomość nakazywała wrócić do Leona.Otworzył.
-Dokończmy to co nam przerwano.-powiedziałam i on porwał mnie w objęcia i po chwili już to robiliśmy.Tomas nie szczędził,ani mnie ,ani siebie.Po kilku godzinach przerwał.
-Muszę wyjść.
-Wrócisz szybko?
-Ależ tak.Migiem.O tak!-pstryknął palcami i wyszedł.Nagle zdałam sobie sprawę,co się tu stało.Ubrała. się i szybko.Chciałam uciec,ale drzwi były zamknięte.Postanowiłam,że jestem na pierwszym piętrze,więc spokojnie zejdę po parapecie i zeskocze.W praktyce było to trudniejsze i wyszłam z tego z zadrapaniami.W moim domu czekał Leon.
-Leon ja..
-Spokojnie,jest dobrze.Byłaś pod wpływem kokainy.
-Ale jak to?Barman...
-Znany także jako Tomas.
-Co?Ale ja pod tym wpływem i hipnoza,ja się z nim przespałam.
-Co?
-Tak ,jakby.Leon ja muszę coś sprawdzić.-Pobiegłam na górę i wyjęłam test ciążowy i wykonałam go.Zbiegłam na dół i wtuliłam się w Leona.
-Tak mi wstyd.
-To nie twoja wina.
Po 5 minutach wróciłam łazienki.Spojrzałam i przeraziłam się.Jestem w ciąży z Tomasem.Natychmiast powiedziałam to Leosiowi.
-Będę z tobą.Obiecuje nie zostawię cię.
-Leon,ja za tydzień wyjeżdżam!
                     _________________________________________________________
Jest i rozdział.Mam nadzieję,że dość długi,ale wiecie trudno się pisze na tablecie.Dużo się dzieje.Zaczęła się szkoła więc rozdziały będą się pojawiać rzadziej.Pozdro
Fran


http://opowiadanka-4-ever.blogspot.com 2 blog mój o Leo

1 komentarz: