niedziela, 8 września 2013

Rozdział 12 "Amnezja"

Rozdział dłuższy z okazji szarej rzeczywistości.:D
Francesca
-Nie martw się braciszku!-powiedziałam głaszcząc go po ramieniu-Marco zrób coś!-
-Słuchaj stary, tak to już jest dziewczyny odchodzą.One zawsze były jakieś dziwne.Auć!-sprzedałam mu kopniaka w piszczel-Oczywiście nie ty kochanie!-powiedział na skraju płaczu i pogłaskał mnie po dłoni.
-Wiecie,że to nie pomaga!Jak widzę Leonettę miziającą się w parku,jest mi niedobrze!Szczególnie,że....
-Była jakaś,której nigdy nie przestałeś kochać?-spytałam
-Była....Caroline.
-Kto?-mój chłopak jak zwykle nie dosłyszał
-Caroline,byliśmy w sobie bardzo zakochani,lecz pewnego razu powiedziała"Kocham cię,ale nie możemy być razem.Oni tego nie chcą."Oddała mi pierścionek i wtedy widziałem ją po raz ostatni- zakończył i znów się załamał
-Braciszku.....-powiedziałam czule
-Chwila,byłeś z nią zaręczony?-spytał Marco
-Byłem.-szepnął
-Braciszku,Fede!Daj już spokój,a ty Marco go nie dołuj.-przytuliłam go
-Ile bym dał by ją jeszcze raz zobaczyć.
-Nie przejmuj się już-zaczęłam-Zrobię ci twój ulubiony koktajl bananowy!
-Z zielonych bananów?-podniósł głowę
-Coś się znajdzie.-powiedziałam i poszłam na zaplecze,spotkałam tam Leona i Violę,którzy obściskiwali się.
-Ej,jak się jest w ciąży to się nie powinno-powiedziałam z przekorem
-Oj tam,oj tam!-powiedziała i wróciła do Leona
Zrobiłam koktajl i chciałam wyjść z chłodni zanim zacznie się mrozić,lecz okazało się,że drzwi są zamknięte.Pukałam,krzyczałam,kopałam,jednak mogłam tylko oglądać jak Leon zdejmuje jej bluzkę,spódnice i wogle ją rozbiera,a potem już nie patrzyłam w okienko.Same dźwięki wystarczyły bym miała traumę do końca życia.
Marco
Fran długo nie wracała.Postanowiłem to sprawdzić i udałem się na zaplecze,jedyne co ujrzałem to Leonettę w pozycji godowej.Moja Francesca zatrzasnęła się w chłodni.Szybko otworzyłem drzwi,opadła na mnie,zziębnięta powiedziała.
-Marco zabierz mnie stąd!
Zaniosłem ją piętro wyżej do jej pokoju.Przykryła się 2 kołdrami,4 kocami i kapą,lecz nadal trzęsła się z zimna.Położyłem się obok niej i przytuliłem,a jej śnieżnobiałe teraz usta rozgrzałem pocałunkiem.Fran mocno się we mnie wtuliła.
Violetta
-Leon tu nie powinniśmy,za dużo ludzi!
-Daj spokój!
-Ale ja jestem w ciąży!
-No wiem o tym!
-To chociaż chodźmy do domu.
-No dobrze.-powiedział zrezygnowany
Ludymiła
O 12 miał przyjść mój eksmąż.Musiał mi oddać klucze do mieszkania. Spóźniony jak zwykle o pół godziny zapukał.
-Wejdź-powiedziałam-Kawy,herbaty?
-Kawy!-rozkazał
Nie czekałam na zwrot grzecznościowy,po prostu zaparzyłam wodę.Nagle coś ciężkiego uderzyło mnie w głowę,odurzona upadłam na ziemię nieprzytomna.
Naty
Umówiłam się z Ludmi w jej mieszkaniu,gdy przyszłam zobaczyłam,że dzrwi są lekko uchylone.Weszłam,a w kuchni zastałam nieprzytomną Ludymiłę,w jednej ręce trzymała patelnie,a w drugiej rozbitą filiżankę,która poraniła jej dłoń.
-Ludmi!-krzyknęłam i poklepałam ją po policzku.Wykręcałam numer na pogotowie.
-Halo?Pogotowie?Proszę szybko przyjechać do do.... y nie wiem,chyba do.....Wiedzą panowie gdzie?Dobrze,szybko!-panicznie zawołałam
Po kilku minutach ratownicy przybiegli,sprawdzili jej puls i wzięli ją na nosze i zanieśli do karetki.Chciałam podzielić się tą wiadomością z innymi,ale Ludymiłę lubiły tylko dwie osoby,ja i Fede. Zadzwoniłam więc do niego.
-Halo?
-Fede?Ludymiła jest w szpitalu!
-Co?!Świetnie siostra zaziębiona,Ludmi w szpitalu!Co jeszcze?Nieważne,spotkajmy się na miejscu.-Rozłączył się.
Szybko pojechałam za karetką.W poczekalni zastałam Federico.
Federico
Mimo,że Ludymiła nie była zbyt miła dla innych.To jednak,wyglądało na to,że chcę się zmienić.Bardzo się o nią martwię,oby to nie było nic poważnego.
-Pan jest jej mężem.-spytał lekarz
-Nie,przyjacielem.-zaczerwieniłem się
-Tak,czy inaczej,panna Ludymiła ma dość mocną amnezję.Będzie sobie przypominać podstawowe rzeczy,ale kontaktów z ludźmi już sobie nie przypomni.Tym wy musicie się zająć.Wyjdzie ze szpitala za tydzień.
-Mogę ją zobaczyć?-Spytałem ,a na twarzy Naty pojawiło się zdziwienie
-Tak,sala nr.38-uśmiechnąłem się i pomaszerowałem do jej pokoju.Miała zabandażowaną głowę,siedziała rozglądając się po sali z głupawym uśmieszkiem.Pomachała do mnie.Usiadłem obok niej i zakasałem rękawy..
--Więc,jestem fedrico,jestem twojim przyjacielem.-kiwnęła głową
-Nie mówisz?-spytałem
-Mówię.-zwiesiła głowę-Ale nie lubie swojego głosu ja cała jestem taka inna.
-Ale przecież jesteś bardzo ładna!
-A mam jeszcze jakiś przyjaciół?
-Tak-skłamałem-pokarze ci ich.
Wyjąłem zdjęcie całej naszej paczki i zacząłem wymieniać.
-To jest Violetta,Leon,Francesca,Marco,Camilla, Broduey,Maxi i twoja najlepsza przyjaciółka Naty.
-Oni mnie lubią?-spytała tonem trzyletniej dziewczynki
-Tak,bo jesteś miła i uczynna.
-A ty mnie lubisz?
-Tak,oczywiście.
-A przyjdziesz jutro?-spytała błagalnie
-Tak,ale muszę już iść,pa!
-Pa!
 *Następnego dnia*
Przyszedłem do Ludmi,siedziała tak jak wczoraj,ale tym razem trzymała w rękach jakiś zeszyt.
-Co to?-spytałem
-Była u mnie ta taka lokowana.I przyniosła mi ten zeszyt z podobno moimi piosenkami.
-Tak,ty bardzo ładnie śpiewasz.Mogę ci to nawet udowodnić.-akurat wracałem ze Studia więc miałem przy sobie gitarę.
Pero si es por amor todo sera verdadera.
-Nie,nie nic z tego nie będzie.Ja nie śpiewam.-przerwała i odwróciła się-Ja nie chcę.Straciłam 18 lat mojego życia,wszystkie wspomnienia,marzenia,wszystko.Śpiew mi niczego nie przypomni.-po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
-Przeprasza ,cię.-powiedziałem
-Mogę zostać sama?
-Tak,już i tak miałem iść.
Gdy byłem już przy drzwiach zawołała.
-Poczekaj!-zawróciłem i znów usiadłem obok niej.Spojrzała mi głęboko w oczy i nie mam pojęcia co w nas wstąpiło,ale pocałowaliśmy się,długo i namiętnie.
Violetta
Czekałam na Leona,przed Studiem.Przypominały mi się wszystkie cudowne chwile,które tu przeżyłam.
-Trudno ci to będzie zostawić?
-Nawet nie wiesz jak.-powiedziałam i namiętnie pocałowałam.Nagle zaczął padać deszcz.Schowaliśmy się w schowku na stare i zepsute instrumenty.Było dość ciasno,lecz przytulnie.No i tak jakoś wyszło.No wiecie......No zrobiliśmy to,tak To,tak dobrze myślicieTO!
________________________________________________________________________________________
Prosze oto i rozdział 12, mam nadzieje,że dosyć długi.Komentujcie,prosze,bo dzieęki temu wiemy czy nas czytacie.Pozdro
FRAN

2 komentarze: