Dwa lata po zakończeniu nauki w Studio21,Violetta zorganizowała ognisko,na które zaprosiła Federico,Ludmi,Tomasa,Francesce i Marco.Spotkanie odbywało się w lesie,na polanie kempingowej.Na której to rozstali się Ludmi i Federico.
Od tego czasu wiele się zmieniło,Lu była z Tomasem.Na pozór była szczęśliwa,nie dopuszczała innej możliwości,była z nim i to jest jej spełnienie marzeń,ma być szczęśliwa.Co prawda,rozkazywał jej,mówił o niej straszne rzeczy,ale kochał ją.......chyba.
~**~
Obudziła się o wschodzie słońca,podeszła do okna i dotknęła szyby.Oto na co zasługiwała w domu Tomasa.Patrzeć przez okno,lecz nie móc go otworzyć,być zwierzęciem w klatce,zamykaną na noc.Z pokojem nie większym,niż 5 metrów kwadratowych.Tak strasznie chciała jednocześnie zostać,by poczuć,że ktoś ją kocha i uciec,być wolną.Podeszła do lustra,bardzo brudnego,ledwie widziała swoje odbicie.To nie było ważne,chciała zobaczyć coś innego...Po chwili po jej policzku popłynęła łza,już wszyscy to zauważą.Cała rodzina zauważy jej siniaki i to jak schudła.Otworzyła szafę,lecz nie było tam niczego ładnego,zajrzała do pudła pod łóżkiem.Dokładnie je przejrzała,na dnie leżał album.Delikatnie przewracała kartki,zatrzymała się na stronie,gdzie luźno leżało zdjęcie.Jej i Federica,chodzącego ideału.Jaka ona się przy nim czuła kochana i piękna.Pogłaskała palcem zdjęcie Fede i postanowiła,że nie może już tak dłużej wytrzymać.Wyjęła zza łóżka torbę i jednym zgrabnym ruchem ręki zwinęła wszystkie rzeczy z szafy,rozsunęła niechlujnie szafki komody i zgarnęła ubrania.Wrzuciła szybko do torby i nie mówiąc nic nikomu wyszła z domu.Czuła wiatr na swojej skórze,każdy krok dawał jej ulgę,włosy plątał jej wicher,a krople porannej rosy spływały po jej stopach.Dokąd iść?Kto ją przyjmie?Lu wyszła zza zakrętu i ujrzała znajomą ulicę.Może Violetta da jej schronienie?Podeszła do okazałego domu i nacisnęła guzik domofonu,otworzyła Viola.
-Ludymiła co ty tu robisz?-spytała lekko zaskoczona
-Ja uciekłam,Tomas to zwykły kobieciaż,ja nie mam gdzie się podziać!Proszę pomóż mi!
-Jasne,wejdź.-zaprosiła ją ruchem ręki i zaprowadziła do pokoju.-Ale,nie będzie ci przeszkadzało,że Federico nadal tu mieszka?
-Nie,dam radę.Dziękuje ci.
-Nie ma sprawy,ojca nie ma,więc ja tu żądze!-uśmiechnęła się i wyszła,zostawiając Lu samą.
~**~
Obudziły ją dziwne hałasy,jakby ktoś turlał się po sofie.Uchyliła drzwi i zobaczyła Violette na schodach,która zwijała się ze śmiechu.Podeszła do niej.
-Co jest?-spytała,Viola wskazała Federica,który jakby nigdy nic,tańczył w salonie.Lu także wybuchnęła śmiechem.
-To się już kiedyś zdarzyło,a potem wymyślił piosenkę Luz, camara y accion.-powiedziała-Tyle,że wtedy tańczył z poduszką.
-Bardzo śmieszne!-usłyszały głos z salonu,Fede już nie lunatykował,Ludmi zamilkła.
-Żebyś wiedział!-odpowiedziała Vilu,Fede zmierzył Ludymiłe surowym wzrokiem.Widać było,że jej tu nie chcę,dziewczyna szybko wróciła do pokoju.
~**~
-Fede.-zaczęła Viola,schodząc pomału ze schodów-Mam dość!Czy ty w końcu zrozumiesz,że Ludymiła tego nie zrobiła.
-Masz jakieś dowody?-rozłożył ręce-Nie,tylko ona mogła to zrobić!
-Ona nie sabotowała twojego występu!-ucichła-To była Lara.
-Co?-zdziwił się
-Lu chciała ją powstrzymać,ale weszli ochroniarze......-Fede spuścił głowę
-Czyli to była ona?Nie wierze,mówisz tak tylko dla tego,że się przyjaźnicie.-Violetta pokiwała głową
-Nie,mówię to,bo ty wiesz,że to nie była ona.Wiesz to,ale nie chcesz się przyznać.
-Zostaw mnie samego.-warknął,a Violetta skierowała się do kuchni
~**~
O 6:45 do domu zapukał Leon,Viola otworzyła i poprowadziła gościa do kuchni.
-Cześć Fede-powiedział
-Zjesz z nami?-zaproponowała
-Nie,ja będę zaraz leciał,wpadłem tylko po płytę.
-Jasne,już zaraz przyniosę,poczekaj w salonie.-cmoknęła go w policzek,poczym zwróciła się do Federica-Masz sobie to przyjąć do wiadomości,to nie była Ludymiła,a ty ją kochasz i o tym dobrze wiesz.
~**~
Ludymiła poczekała,aż wszyscy wyszli i zakradła się do kuchni.Chwyciła jabłko i już miała wyjść,gdy usłyszała.
-Unikasz kogoś?-odwróciła się i z głupawym uśmieszkiem odpowiedziała
-Ja?Nie,no coś ty,Fede nie bądź śmieszny.No,bo koga bym miała unikać?-ugryzła jabłko
-Nie wiem.Hmmmm,może mnie?
-A niby po co?Ciebie?Jakbym cię unikała to byś mnie nawet nie zauważył.
-No,nie wiem z moim występem,to ci się nieudało.-Ludmi spochmurniała
-Ile razy mam ci powtarzać,że to nie byłam ja!-wrzasnęła
-Ile chcesz.Dowody są nie podważalne!
-Gdybyś miał serce to może byś uwierzył.-Rzuciła w niego ścierką i wyszła-Nie wchodź mi w drogę,przed najbliższym koncertem.Chyba nie chcesz wyjść ze złamanym nosem!
-Chyba nie chcesz wyjść ze złamanym nosem.-zadrwił
~**~
-Lu,powiedz mi szczerze.Czy ty serio go tak nienawidzisz?-zaczęła Violetta
-Wiesz,jest głupi i samolubny i chamski i.......-
-Dobra do sedna.
-Ale może coś tam głęboko,bardzo głęboko bardzo,bardzo głęboko.
-No dalej.-niecierpliwiła się
-Coś tam do niego czuje.
-Mhmmmm.
-No dobra podoba mi się.
-Wiedziałam.Ippppppppppppp!
-Och ciszej!
-To idź do niego!
-Nie,po co?
-On też cię kocha!-podeszła do okna
-Nie prawda.
-To popatrz.-Lu wyjrzał przez okno i zobaczyła wielkie fajerwerki w kształcie "Femiła Forever".Wybiegła przed dom i wpadła w ramiona Federica.
-Zrobiłeś to to dla mnie?
-A dla kogo?-uśmiechnął się
-Czyli dajesz mi kolejną szanse?
-Tak.-powiedział i pocałował ją,długo namiętnie
Fedymiła Forever!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz