Ludzie uważają,że wyjazd do innego kraju jest łatwy.Nie w moim przypadku,mimo,że Leon jechał ze mną,czułam,że coś tu stracę.Muzyka,zawsze będzie we mnie,ja jestem muzyką!Ale gdzie znajdę drugą Francesce,Camille,gdzie znajdę Maxiego!Gdybym mogła sprawić,że stanie się coś,dzięki czemu będe mogła zostać,wykorzystam to.Ale samolot już wystartował.Nie było odwrotu.
-Violetta,wszystko gra?-spytał troskliwie
-Tak...-W głębi duszy błagałam o szanse powrotu do Buenos i zamknęłam oczy.Nagle samolot wylądował,lot szybko mi minął,było mi tak przykro,co mi do głowy wpadło,żeby wyjeżdżać.
-Przepraszamy za ten manewr,jesteśmy znów na lotnisku w Buenos Aires.Lecz mamy sprzedane dwa nadbilety,czy ktoś z państwa zwolniłby miejsca.
-My!-wrzasnęłam i wstałam,pociągając Leona do góry.
-Viola,co ty wyprawiasz?
-Nigdzie nie jadę.-uśmiechnął się i pocałował mnie
Odebraliśmy z powrotem nasze walizki i byliśmy już przy wyjściu,Leon zatrzymał się.Gdy odwróciłam się za nim,uklękł,moje serce zabiło mocniej.
-Violetto Castillo...-zaczął
-Walić te regułkę,wiesz,że za ciebie wyjdę.-Pocałowaliśmy się.
Zadzwoniłam do wszystkich,że zostaje i wychodzę za mąż.Ippppppppppppppppppppppppppppppp!Wychodze za Leona!I nagle mnie olśniło,czas na trudną rozmowę z ojcem.Powoli wykręciłam numer,sygnał był stresujący.
-Halo?Violetta?
-Tak,to ja.
-Po co dzwonisz?
-Ja chciałam ci powiedzieć,że.......
-Że co?
-Jestem w ciąży i wychodzę za Leona!
Rozłączyłam się.Uff!
-Gratulacje.-usłyszałam głos Leona
-Dzięki.Mam ochotę.....Jade!-wrzasnęłam i zobaczyłam ją na kobiercu ślubnym z moim tatą,który mówi'tak'.
-Przerwać ślub!-wrzasnęłam i znalazłam się w objęciach Leona.
-Już dobrze?
-Tak,musimy coś z tym zrobić.
-Tak,zrobimy.Zostaję dzisiaj z tobą.-powiedział wpatrując się w moje wystraszone oczy.
#%&*$'*&^^*^$**^'^&/^'&("*^',*^"&/&(&'*/&^/*÷$*&?$&
OTO ROZDZIAŁ,MAM NADZIEJE,ŻE FAJNY.POZDRO
FRAN
NIC CI SIĘ NIE TRZYMA KUPY I JA NAWET NIE WIEM O CO CHODZI POD KONIEC !!!!!
OdpowiedzUsuń